Powered By Blogger

środa, 26 września 2012

Część 2

Zlituję się nad Wami.

                                       *Przeniesienie
                                              czas-teraz.*

-Harry! Znowu znalazłam  gacie w salonie!-krzyknęłam ze złością.
-Dlaczego mnie podejrzewasz?-odkrzyknął z drugiego końca domu.
-A co? Mylę się?-zapytałam
-Ugh. Już po nie  idę!-odrzekł niezadowolony.
-Dobrze. NIALL! LOUIS! LIAM! ZAYN! Już mi wstawać!-darłam się wchodząc po schodach i waląc łyżką w garnek-Za półtorej godziny jest program śniadaniowy, w którym gościnnie występujecie!

Po chwili z czterech pokoi wytoczyły się cztery zombie.
-To było chyba najgorsze budzenie.-ziewnął Niall.
-Najgorsze było, jak wylewała kubek zimnej wody na głowę.-powiedział Louis.
-Nie chce mi sie wierzyć, że zaraz mija rok odkąd razem mieszkamy, a ty nadal masz nowe pomysły na brutalne pobudki.-zwrócił się do mnie Liam.
 Z zamyślenia wyrwał nas cichy pomruk, dobiegający z żołądka Nialla.
-No idźcie już na dół. Śniadanie na stole-uśmiechnęłam się.
Jeszcze chwilę postałam na schodach. Chłopcy zbiegli już na dół.
Zeszłam po schodach,  wchodzę do kuchni i widzę, że nie ma Harrego.
Niall zauważył, że się rozglądam.
-Był tu w ogóle?-zapytałam go
Pokręcił przecząco głową z ustami pełnym płatków śniadaniowych.
-No nic. Uwaga-ostrzegłam ich zanim zaczęłam krzyczeć.-STYLES!!!!!!!!
-Co?-rozległ się głos z drugiego końca domu.
-Jadłeś już?
-Nie!
-To szybko! Śniadanie na stole!
-Już idę!- burknął
Po 2 minutach był z powrotem, cały upaćkany turkusową farbą.
Oczywiście nie zauważyłam kiedy stanął za mną, więc tym oto sposobem szklanka wody którą chciałam dać Zaynowi, wylądowała na jego torsie.
-Czyli norma na dziś wyrobiona.-powiedział złośliwie Zayn
-Ha ha ha. Bardzo śmieszne.-odgryzłam się.
-No co? -droczył się-Przecież od waszego pierwszego spotkania, codziennie jakimś dziwnym trafem jakiś płyn z twojej ręki ląduje na Harrym.
-Ty myślisz, że ja to robię specjalnie? Że byłabym na tyle wredna? Ty...-nie skończyłam zdania bo  Harry uciął gwałtownie kłótnię.
-Zayn! Daj jej  spokój! To nie ciebie oblewa, więc co się czepiasz? Ja już się przyzwyczaiłem, i nie widzę w tym złośliwości!-darł się Harry.
-Już ok. Dzięki-podziękowałam mu.
Objęłam chłopaka w pasie.
-Nie ma za co.-szepnął.
Odsunęłam się, a on niechętnie mnie puścił.
-Idę na górę przygotować wam ciuchy.-powiedziałam beznamiętnie-Życzenia?
Pokręcili przecząco głowami.
Gdy wchodziłam na górę, słyszałam jak chłopcy coś szepczą, a po chwili rozległ się szczęk misek i sztućców.
Weszłam do garderoby. 10 minut, i mieli gotowe stroje.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
"To pewnie Harry"-pomyślałam.
Ku mojemu zaskoczeniu do pokoju wszedł Zayn. Od razu wróciłam do układania ubrań.
##############

Następnym razem nie będę taka dobra! Albo komentujecie, albo figa!
Love,
Mara.




1 komentarz: