Powered By Blogger

czwartek, 27 grudnia 2012

Część 14


                                                              *Następny Dzień*
Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek. Była 8.03. Idealnie. Zdążę się ogarnąć i jeszcze dam chłopakom śniadanie. 
Związałam czerwoną szopę na głowie w luźny kucyk i zbiegłam na dół. Szybko wystawiłam z szafek miski i sztućce, ustawiłam pięć szklanek, płatki i karteczkę, że mleko i sok mają w drzwiach lodówki. 
Poszłam do swojego pokoju otworzyłam szafę, wygrzebałam: http://stylowi.pl/2718691 (69 w linku XD)
i poleciałam do łazienki. Nałożyłam farbę na kudły, owinęłam w folię i musiałam czekać pół godziny, zbiegłam więc na dół i posprzątałam w salonie. Zajęło mi to idealnie trzydzieści minut. 
Zmyłam farbę wysuszyłam, i ułożyłam włosy. Wyglądały znośnie ale przydałaby im się mała poprawka. Podłączyłam lokówkę do kontaktu, a gdy ona się nagrzewała zdążyłam się ubrać i umalować. Kiedy lokówka była już gorąca, uważając by się nie oparzyć zakręciłam pasma w korkociągi. Dopiero po tym uznałam, że są okey. Do torebki wrzuciłam jeszcze telefon, szminkę, trochę drobnych i klucze od domu, a do ręki wzięłam kluczyki od auta Harrego. 
Weszłam cichutko do jego pokoju. 
Nie spał już. Była 10.20. 
Chłopak leżał i patrzył się w sufit. 
Obrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się. 
-przyszłam się pożegnać.-szepnęłam podchodząc do niego. Stanęłam i pocałowałam go w usta.-Nie wiem  kiedy dokładnie wrócę, ale tak koło drugiej powinnam być w domu. Mogę wziąć twój samochód?-zamachałam mu kluczykami przed nosem.
Pokiwał głową na "tak". 
-Dzięki skarbie. Napiszę jak dojadę. Papa.-cmoknęłam go w policzek.
-Pa kochanie. Powodzenia.-powiedział.
-Papa-pomachałam mu i zamykałam drzwi gdy  Harry mnie zatrzymał. Wstał i podszedł do mnie. 
Wziął mnie w ramiona i mocno przytulił. 
-Kocham cię.-szepnął do mojego ucha. 
-Ja ciebie też.-odszepnęłam.
-Ale ja ciebie bardziej-uśmiechnął się i rozczochrał mi włosy. 
Zaśmiałam się i zamknęłam drzwi zostawiając Harrego w pokoju. 
Zbiegłam na dół, ubrałam kurtkę, buty i wyszłam z domu. 
Wsiadłam do samochodu i odjechałam. 
O 10.55 stałam pod London Eye. 
Równo o 11 zobaczyłam wysoką postać idącą w moim kierunku. Stałam jak wryta gdy zobaczyłam jego niebieskie oczy. Kiedy stał przede mną zauważyłam, że sięgam mu zaledwie do brody!
Objęłam go w pasie. Spojrzałam mu w oczy i szepnęłam:
-Austin, ale ja za tobą tęskniłam. 
-Ja za tobą też.-odezwał się. 
Miał miękki, głęboki głos, lecz nadal słyszałam w nim nutkę tego głosu który pamiętam z dzieciństwa. 
-Chodź Cat, pójdziemy do kawiarni.-powiedział i zaprowadził mnie do Lavender Cafe
Usiedliśmy przy oknie. Zdjęłam płaszczyk a on zmierzył mnie wzrokiem. 
-Nie jesteś biedna-stwierdził z ulgą.
-Ty też nie-zauważyłam.
Uśmiechnął się.
-No nie. Z narzeczoną prowadzę sieć kwiaciarni. Kojarzysz może Luke's?-zapytał.
-Żartujesz! to moja ulubiona kwiaciarnia.! Kim jest ta szczęściara?
-Ma na imię Ellie. Pokaże ci.-rzekł i wyciągnął komórkę. Pokazał mi zdjęcie ślicznej, brązowookiej blondynki.
-Śliczna.-przyznałam. 
-A ty?-spytał chowając telefon.-Jak zarabbiasz?
-Kojarzysz One Direction?
-Ellie ich uwielbia. 
-Miałam staż u Sarah stylistki w X-Factorze. Zaczynałam w edycji w której byli. Zaprzyjaźniliśmy się i jeździłam z nimi na koncerty i w ogóle. Oficjalnie jestem ich stylistką, ale też zajmuję się domem. Gdyby nie ja, pewnie tonęliby w ilościach brudnych skarpetek i walających się wszędzie ciuchów.  Mamy taki system, w łazience stoją opisane kosze. Każdy ma swój przedzielony na pół, na ciemne i jasne rzeczy. A jak mi któryś wrzuci ciemne do jasnych, albo jasne do ciemnych, przez tydzień sprząta chatę. Po dwóch takich wypadkach, chodzą jak w zegarku.-zaczęliśmy się śmiać. 
-A jak tam z miłością? pozbierałaś się już po rozstaniu z Brianem?-spytał.
-Miałam cztery lata! Z miłością okey. Od wczoraj kogoś mam...-odrzekłam tajemniczo. 
-Kim jest ten szczęściarz?
 -Pan Harry Styles.
-Catherine Styles. Ładnie brzmi. Może zostać.-powiedział żartobliwie.-Jak długo?
-Od wczoraj.
-Bardzo długo.-rzekł sarkastycznie. 
-Co ty chcesz? Przyjaźnimy się od dwóch lat. 
Potem gadaliśmy jakbyśmy nie widzieli się max dwa tygodnie, a nie 12 l;at. 
W końcu zaczęłam ten smutny temat. 
-Austin?
-Hm?
-czemu mnie wtedy zostawiłeś?
####################################
I jak? Podoba się? Postaram się jutro dodac 15 część. Kocham was! Tak zupełnie bez powodu, po prostu was kocham ^^
Love,
Mara. 

Hej, Wielkie, wielkie Sorry!!

Boże, strasznie Was przepraszam, ale nie mam na laptopie Internetu! W desperacji dodaję z 11-letniego komputera mojej mamy -,-
 Część 13

Harry spojrzał mi głęboko w oczy.
-Masz piękne oczy-szepnął
-Dziękuję-odpowiedziałam i zaśmiałam się.
Chłopak zaczął  przeczesywać moje włosy palcami.
-Jaki ty masz właściwie naturalny kolor włosów?
-Trochę jaśniejsze od Lou.
-Chyba lepiej ci w czerwonych.
-Odkąd pamiętam chciałam mieć czerwone włosy, ale dyrektorka Domku pozwoliła mi się farbować dopiero jak skończyłam 15.
Pierwsze farbowanie zrobiłam dzień przed naszym spotkaniem.-uśmiechnęłam się.
-Hej, teraz mi przyszło do głowy. Zgłaszałaś zaginięcie Austina?-zapytał.
-Tak. Najpierw policja szukała go od tego dnia kiedy mnie zostawił pod Domem Dziecka. Trwało to 2 lata, a potem zaniechali całej akcji.
Poszłam zgłosić zaginięcie jeszcze raz. Rok temu. Nie chcieli przyjąć zgłoszenia, bo to było zbyt dawno, a po miesiącu znaleźli jego zwłoki. Ale to nie był Austin. On za prawym uchem ma małe gwiazdkowate znamię. A ten trup nie. -westchnęłam
Zawibrował mój telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i odczytałam wiadomość. Zamarłam.
-Co się stało?-zapytał zaniepokojony Harry.
-To...od Austina-szepnęłam podając mu telefon. Wziął go.
- "Kochana Catherine!
  Nie martw się o mnie.
Wkrótce się zobaczymy.
Austin xx"-przeczytał na głos Harry.
Dalej siedziałam w bezruchu. Moja twarz nie wyrażała emocji.
Chłopak był wyraźnie skołowany. Objął mnie.
Nagle zaczęłam się śmiać. Po moich policzkach płynęły łzy. Czułam całkowicie niewysłowioną ulgę.
Kiedy już się uspokoiłam, spojrzałam na Harrego. Nadal był z całkowitym szoku.
Położyłam dłonie na jego policzkach.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Och, kochanie. Nie wiesz co powiedzieć, prawda?-spytałam. Potwierdził.-Austin żyje! I obiecał, że niedługo się zobaczymy! Harry to cudownie!-obdarowałam go pocałunkiem w usta.
Odpłacił się obsypując mnie całusami.
-Cieszę się razem z tobą-uśmiechnął się.
-Kocham cię słoneczko.-szepnęłam.
-Ja ciebie też mała-odszepnął.
Przytuliłam go mocno.
Wyszłam z łóżka i zaczęłam skakać.
-Skarbie...co ty wyrabiasz?-zapytał zdziwiony.
-Jestem...taka...szczęśliwa...że muszę...jakoś...rozładować...energię.-wysapałam.
Skakałam tak długo, aż się zmęczyłam i wróciłam do Harrego do łóżka.
Znów zabrzęczał mój telefon.
-"Jutro o 11:00  przy London Eye.
Austin xx"-przeczytałam na głos.-Och, Harry! Po tylu latach! Ile minęło? 12 lat! Harry minęło 12 lat!-nie dowierzałam.
-Catty nie chcę cię martwić, ale...-zaczął niepewnie-Jak ty go poznasz? Przecież ostatni raz widziałaś go jako dziesięcioletniego dzieciaka,  a teraz Austin to dorosły facet! Ma 22 lata!
-O to się akurat nie martwię. Wszędzie poznam te jego niebieskie oczy. Austin jest klonem taty, a ja mamy. Był bardzo do niej przywiązany, za to ja byłam typową córeczką tatusia. -powiedziałam. Minęło tyle czasu a Austin dalej o mnie pamięta.
Resztę dnia spędziłam na wygłupianiu się i rozmawianiu z Harrym.
###########################
Tak wiem zabijecie mnie. Ale to nie moja wina!! Info o urodzinkach Eweliny dodałam z kompa w bibliotece. Od ostatniego posta tutaj nie mam Internetu i zaraz oszaleję, bo z tego grata nie da się korzystać normalnie, bo ciągle się zawiesza, albo wyskakują okienka których nie da się zamknąć...Porażka.
Mama powiedziała, że chyba  jutro albo pojutrze wezwie (nareszcie!) informatyka, żeby to naprawił. Spodziewajcie się 14 części.
Love,
Mara.


środa, 5 grudnia 2012

Hej!!

Przez cały czas śledziłam tą sprawę z mrs. X. Jestem happy, że złapali tą dziewczynę.
Jak wczoraj przyszłam do domu:
Ja-Mamo! Mamo! No mamo!!!
Mama-No co?
Ja- Wiem, że jutro mam kartkówkę z gegry, i nic nie umiem, ale mogę wejść na kompa? Bo się martwię o chłopców...Pliiiis!!!
Mama-Dobra, tylko się nie drzyj.


Na moim ulubionym blogu o 1D, adminka dała link to bloga shipperki Larrego. Post, w którym umieściła wszystkie momenty Larrego, wszystkie zdjęcie El i Lou oraz dla porównania zdjęcia Lanielle, plus własne spostrzeżenia...To wszystko jakoś mnie przekonało i zostałam shipperką Larrego. W sumie, to jeśli przyjrzymy się zdjęciom Eleanor z Lou, to widać, że to jest wymuszone. Na każdej fotce, przynajmniej jedno z nich patrzy w obiektyw, a poza tym różnica we wzroście El na 2 zdj. z tego samego dnia...Jak na moje, to mówi samo za siebie.

Apropos Lanielle, bardzo się cieszę, że znów są razem!!!! Ale nam zrobili prezent na Mikołajki, co?
No właśnie, ogarniacie, że jutro Mikołajki? Ja w ogóle zapomniałam i dzisiaj w szkole, przychodzę, idę do Eweliny, a ona się jara jakimiś prezentami, i gdyba co dostanie.
Ja-Hej. Nie za wcześnie na myślenie o prezentach na Gwiazdkę?
Ewelina-Przecież jutro Mikołajki!
Ja-Ale fajnie!
Nasz kumpel-Boże co za dziecko....
Ja-Tak, ja też cię lubię ^^


Zakochałam się w "She's not afraid"  "Nobody compares" i "Irresistible".
 Przyjrzyjcie się tej fotce Zayn'a:


Czy wam też jego nowy "wizerunek", czyli zrezygnowanie z pasemka ;( i takie "zapuszczenie" włosków przywodzi na myśl tego misia?:
 

Nie żeby Zayn wyglądał źle, bo jak zawsze wygląda bosko, ale jak tylko widzę te najnowsze jego zdjęcia, to nie mogę wyrzucić z głowy tego misia.
Niedługo weekend więc możecie się spodziewać 13 (chyba) części. Imagin  jest prawie skończony. Mój brak weny mnie przeraża.
Love,
Mara.

sobota, 1 grudnia 2012

Hejkaaa


1.569 Harry czuwa nad moim blogiem ^^ Rano byłam na basenie i jaki miałam numer szafki? Oczywiście 69.
 Wiem, że późno, chciałam jutro, ale obiecałam dziś to będzie dziś. ^^
Widzieliście tego twitlongera? Sama nie wiem co o tym myśleć. Wierzyć czy nie? Czy One Direction to wymysł milionów nastolatek na całym świecie? Wątpię.  Sugeruje, że Zerrie jest ustawione. Że Eleanor nie istnieje, bo ma na imię Christina...To wszystko bez sensu, ale oceńcie sami: http://blogoonedirectionbloganki.blogspot.com/

Część 12(chyba)

-Miałaś brata?-zapytał zdziwiony.
-Tak. Był pięć lat starszy. Kiedy rodzice zginęli...poszliśmy na policję. gdy funkcjonariusz powiedziała, że rodzice nie żyją, siedziałam mu na kolanach i chlipałam mu w koszulkę.
Potem nas wypuścili. Może inaczej, kazali nam czekać w poczekalni, ale on wziął mnie za rękę i uciekliśmy. Zaprowadził mnie pod Dom Dziecka i  powiedział, że po mnie wróci. Nie wrócił.
Przez pół roku ciągle wystawałam w oknie. Bardzo go kochałam, a on mnie porzucił.
Tylko czemu mnie wtedy zostawił? Od zawsze byliśmy bardzo zżyci ze sobą.
Chciałabym się z nim zobaczyć. -zakończyłam drżącym głosem.
-A jak miał na imię?-zapytał beznamiętnie.
-Austin. Ale mówiłam na niego Luke, nie wiem dlaczego. Rodzice planowali dać mi na imię Cornelia, ale w dniu mojego urodzenia, kiedy pielęgniarka przyszła zapytać o imię, zanim mama zdążyła odpowiedzieć, Luke wydarł się "Catherine!" i tak  już zostało. On dał mi imię, więc czuł się za mnie odpowiedzialny. To jemu mówiłam moje największe sekrety. Może uznasz to za głupie, ale w głębi serca czuję, po prostu wiem, że żyje, i  kiedyś mnie znajdzie. -powiedziałam cicho.
-Wcale nie. Też tak miałem. Jak miałem siedem lat, miałem psa. Wabiła się Brooke. Pewnego dnia wróciłem ze szkoły, a mama cała zapłakana powiedziała, że Brooke uciekła.  Szukaliśmy jej pół roku. Wszędzie wisiały plakaty, mama jeździła po okolicy i rozpylała swoje perfumy i nic. Aż w końcu wszyscy oprócz mnie orzekli, że na pewno nie wróci. Jednak psina postanowiła nas zaskoczyć i po 10 miesiącach od ucieczki wróciła. Wychudzona, chora, ale wróciła. Od tamtej pory słucham głosu serca. Mam nadzieję,  że Austin cię  znajdzie. - pocałował mnie w czubek głowy. Wziął chusteczkę i otarł nią łzy spływające po moich policzkach.
-Często-zaczęłam łamiącym się głosem-Gdy leżałam już w łóżku myślałam o Luke'u. Zamartwiałam się czy nie jest chory czy coś takiego. Ale później dałam sobie spokój. Teraz, czasami zastanawiam się co u niego.-zakończyłam.
-Przykro mi skarbie.-oparł policzek na mojej głowie.-Nie płacz. Jeśli czujesz, że Austin wróci, to jestem pewien, że tak się stanie. -zapewnił mnie.
-Dziękuję. -szepnęłam i spojrzałam mu w oczy. -Dawno  już straciłam nadzieję. A ty tak po prostu ją przywróciłeś. -przerwałam i pocałowałam go w usta. -Nie wiem jak mogę ci się odwdzięczyć.
-objęłam go mocno.
-Po prostu bądź. Poza tym, po to ma się przyjaciela. Żeby pocieszał, gdy jest trudniej.-powiedział.
-No teoretycznie tak. Ale praktycznie, mogłeś to olać, powiedzieć Będzie Dobrze, i też nie miałabym się czego uczepić. A ty pokazałeś mi, że jeszcze może być okay. To nie jest takie nic. Nie wiem czy kiedykolwiek zdołam ci się odpłacić.
-Oczywiście, że zdołasz. Wystarczy, że będziesz taka jaka jesteś. Bo kocham ciebie, a nie osobę którą udajesz.-mówił zupełnie szczerze.
-Ja też kocham ciebie za ciebie a nie za Harrego Stylesa z  One Direction. Gdybyś nie był sławny, czułabym do ciebie to samo co  teraz.-pocałowałam go delikatnie.
Harry spojrzał mi głęboko w oczy.
#################################
I jak się podoba? Może jutro, dodam 13, ale raczej zajmę się drugim blogiem. ^^
Love,
Mara.





piątek, 30 listopada 2012

Cześć Kotki!

Dzisiaj już nie dodam, ale jutro 12 część pojawi się na pewno. Co do imaginu, to  jest prawie skończony.
Właściwie to już wszystko.
Love,
Mara.

środa, 28 listopada 2012

Hej!

Wiem, że nie piszę! Ale nie mam zupełnie czasu. Ciągle sprawdziany, klasówki, sprawdziany, klasówki... -,-
Dawno nie było żadnego mojego imagina. Ale to dlatego, że żadnego nie napisałam! Wena niby jest, ale czasu brak. Ledwo wrócę do domu, to obiad, lekcje pouczyć też się trzeba na jutro bo pewnie znowu sprawdzian, a tu się robi 21, to trzeba się spakować, poudawać, że chce mi się gadać z mamą a tu nagle puff! i 22. no to zęby myjemy i spać. W weekend będzie na pewno kolejna (chyba 12) część opowiadania i jak dobrze pójdzie to skończę i dodam imagin. Kocham was! Dzięki za 1.519 wejść. Półtora tysiąca. Jak zakładała  tego bloga to nie liczyłam na tyle. Dzięki wielkie. Looknijcie- http://nawiedzeni.blogspot.com/
Po niewypale z istotami, wzięłyśmy się z Eve za pisanie horroru. To chyba bardziej wam się spodoba. Wygląd pozostawia jeszcze trochę do zyczenia, ale w najbliższym czasie wszystko ustawimy i będzie git.
Love,
Mara.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Hej!!

Ja tylko na momencik. Jak zapewne wiecie Harry i Niall ( a reszta to nie wiem) odpisują Directioners na asku.  Powiem, że umarłam. Bo ja ma tak, że jak oglądam jakąś galę, czy coś to się zapowietrzam :D Tak było i tym razem. Paczajcie:


What makes you happy baby?  Marika Carsons
See directioner happy :D xx

Przyznam, że to urocze. :3  Uszczęśliwia go patrzenie na szczęście Directioners. W końcu to jeden z powodów, dla których tak bardzo ich kochamy. Biorą pod uwagę nasze zdanie i przejmują sie naszymi odczuciami. Przecież na asku pełno jest czegoś takiego, że jakaś Directioner pisze "I'm sad. ;(" a Niall lub Harry " Why? Love youu xx" czy coś takiego. Przecież najzwyczajniej w świecie mogliby to zlać. A jednak się przejmują. Dobranocka, bo już 22.30. 

Love, 
Mara.




sobota, 24 listopada 2012

Hej.

Cześć. Wiem, że dawałam link do tego imaginu, ale jest tak niesamowicie piękny, że chciałabym abyście mogli go tu przeczytać.  

http://www.youtube.com/watch?v=7NJqUN9TClM- link do piosenki, którą obowiązkowo musicie włączyć. Ten imagin napisała Klaudia z blogoonedirectionbloganki.blogspot.com
Kocham ten blog, a imaginy Klaudii są piękne. Mam nadzięję, że nie będzie na mnie zła, i powtarzam jeszcze raz TO KLAUDIA JEST AUTORKĄ IMAGINU NIE JA.  A co do piosenki, to zobaczcie tłumaczenie, bo jest świetna


Szedłem niepewnie przed siebie. Za mną  tłum ludzi. Wszyscy przyszli tu dla niej, a ona, ona leżała przede mną w jasnej trumnie noszona przez kilku silnych mężczyzn. Wszyscy razem szliśmy przed siebie. W końcu zatrzymaliśmy się, a ksiądz zaczął głosić kolejne przemowy o niebie i śmierci. Ja nie słuchałem. Wpatrywałem się tylko na nią. Leżała tam taka bezbronna. Nienaturalnie blada twarz, zamknięte powieki, pod którym kryły się jej piękne błyszczące oczy, których juz miałem nigdy nie zobaczyć. Na ramionach rozkładały się jej jasne loki. Usta jakby się uśmiechały, chociaż był to tylko chory wytwór mojej wyobraźni. Patrzyłem tak na nią i nie wierzyłem, że to dzieje się naprawdę. Przecież jeszcze kilka dni temu wszystko było normalnie. Ale tego wieczoru ona musiała pojechać do tego sklepu. Musiała i musiał zdarzyć się ten pierdolony wypadek.
- Hej, Hazz teraz ty. - usłyszałem nagle zza pleców.
Odwróciłem się. Louis pokazał gestem dłoni, że mam iść i coś powiedzieć. Niepewnie ruszyłem przed siebie i chwyciłem mikrofon od matki [T.I]. Spojrzałem na ludzi przede mną i zacząłem:
- No cóż. Co mam powiedzieć? [T.I] nie była dla mnie tylko dziewczyną. Była kimś znacznie więcej. Była moim życiem. Kocham ją niezmiernie i to się nigdy nie zmieni. Ona, ona  żyła w taki niesamowity sposób. Jakby każdy dzień był tym ostatnim. Brała z życia to co najpiękniejsze, bawiła się. Na jej twarzy zawsze gościł ciepły uśmiech. - nawet nie poczułem jak zaczął łamać mi się głos. - W jej oczach zawsze widać było iskierki. Rano, gdy wstawała jej włosy, one wyglądały jakby przed chwilą ktoś poraził ją prądem. Powtarzała mi wtedy, że kiedyś je obetnie i będzie miała święty spokój. Nie zdążyła. Ale święty spokój ma już teraz. Właśnie, czemu już? Czemu? Była taka młoda, chciałem spędzić z nią resztę życia. Ona musiała odjeść. I nawet się tym nie przejęła. Gdy leżała w szpitalu i wiedziała, że za chwilę umrze powiedziała mi:
- Harry tylko pamiętaj, że musisz zrobić pranie, bo kończą ci się skarpetki.
Nie rozumiałem [T.I]. W takiej chwili mówić o praniu? Jednak wtedy dała mi do zrozumienia, że nie boi się śmierci, że jest to coś naturalnego. Pokazała mi po raz kolejny swój tatuaż na nadgarstku Birth Is The Cause Of Death.
- Harry, urodziłam się, więc muszę umrzeć. Wcześniej czy później. Nie ma się co smucić. Pochowasz mnie i żyje się dalej. O! Tylko, obiecaj mi, że pochowacie mnie wśród białych róż, wszyscy będziecie ubrani na biało i będziecie się cieszyć moim szczęściem. Potem puścicie moje ciało po rzece śpiewając moją ulubioną piosenkę. Pamiętasz jaką? - uśmiechnęła się.
- One Time. -  powiedziałem krótko.
- Obiecaj mi to. - powtórzyła.
- Obiecuję. - pocałowałem delikatnie jej usta.
I teraz stoję tu tak i myślę sobie, że [T.I] była niesamowita. I, że nie ma drugiej takiej osoby. Boże, dziękuję Ci za nią. Za to, że mogłem ją spotkać i pokochać. Szkoda tylko, że mi ją zabierasz.
Wtedy usłyszałem głośne brawa. Ja odszedłem na bok i pozwoliłem łzom płynąć. Co  chwila ocierałem je próbując wmówić sobie, że to nie podoba się [T.I] Ale nie mogłem. Gdy uroczystość się skończyła nikt nie wrzucał ziemi go grobu. Ruszyliśmy w kierunku rzeki, gdzie otwarta trumna z ciałem mojej ukochanej została włożona do łódki. Tam wszyscy wrzucili do rzeki białe róże i zaczęliśmy śpiewać piosenkę Justin'a Bieber'a - One Time. Spoglądałem ze smutkiem jak [T.I] odpływa, już na zawsze. I wtedy poczułem coś w moim sercu. Ból, okropny. Nie chciałem jej tracić. Wybuchłem spazmatycznym, niepohamowanym płaczem. Jak małe dziecko. Zacząłem omijać wszystkich dobiegając do samego brzegu. Wiłem się, próbowałem wyswobodzić z rąk przyjaciół. Potem rozhisteryzowany wskoczyłem do rzeki i popłynąłem do łódki. Ludzie zaczęli robić "ochy" i "achy" okazując swoje oburzenie. Ja popatrzyłem po raz kolejny na twarzyczkę [T.I] Zacząłem całować czule jej chłodne usta, głaskałem jej bladą skórę. Przytuliłem ją do siebie. Jej bezwładne ciało układało się na mojej piersi.
- [T.I] nie umieraj!!!! - krzyczałem.
Wyglądałem jak jakiś psychiczny próbujący dokonać cudu. Przecież wiadomo było, że ona sie nie obudzi. Ale ja po prostu chciałem tam z nią zostać. Już na zawsze odpłynąć razem. Gdy Liam i Zayn podpłynęli do mnie i próbowali mnie zabrać o mało co ich nie utopiłem.
- Zostawcie mnie do jasnej cholery!!! - darłem się. - Chcę zostać z [T.I]!!!
Cały czas kurczowo trzymałem ciało swojej miłości w uścisku.
- Harry, zrozum. Ona NIE ŻYJE. - Zayn zaakcentował wyraźnie ostatnie dwa słowa.
- Nie mów tak idioto! - odepchnąłem go od siebie.
Chłopak pomimo słabych umiejętności pływackich nie zachwiał się. Patrzyłem na obu z wrogością całując dłonie [T.I]. Po pewnym czasie chłopcy wreszcie opanowali sytuację. Ciągnąc mnie na siłę zostawili [T.I] na łódce.
- Kocham Cię i nigdy nie przestanę. - krzyczałem jeszcze przez chwilę.
Będąc już w domu schowałem głowę w kolanach i wspominając nasze wspólne chwile zasnąłem w objęciach mojego Anioła Stróża.


Ten Imagin jest piękny i trzeba pamiętać, żeby żyć tak by po twojej śmierci ktoś powiedział: „ (...)żyła w taki niesamowity sposób. Jakby każdy dzień był tym ostatnim. Brała z życia to co najpiękniejsze, bawiła się. Na jej twarzy zawsze gościł ciepły uśmiech. W jej oczach zawsze widać było iskierki(...)”
Wtedy trudne życie będzie o wiele łatwiejsze. Przyrzekam.

Love,
Mara.


Część 11

Jak się pomyliłam to sorry, ale to jest część na pewno następna. ^^

-Pójdziemy na spacer?-zapytał nagle.
-Teraz?-zdziwiłam się-No niby jak?
-Nie teraz. Za jakiś tydzień, czy coś.
-Bardzo chętnie-uśmiechnęłam się i przysunęłam do Harrego. On objął mnie w talii, a ja wyciągnęłam ręce spod koca i zaczęłam bawić się jego włosami.
Chłopak rozpuścił moje niedbale związane czerwone włosy, a ja okręcałam sobie jego loki wokół palców.
Nagle zaczął mnie łaskotać.
-Harry!-darłam się w przerwach między śmiechem- Harry głupku przestań! Harry idioto! Przestań mnie łaskotać!-ostatnie zdanie wykrzyczałam z całych sił.
W tym momencie dłonie chłopaka powędrowały ku mojej szyi. Przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.
Ugryzłam go lekko w dolną wargę.
Chyba zaskoczony moją nagłą śmiałością odsunął się, i spojrzał na mnie, a jego zielone oczy wyrażały zdziwienie.
Zaśmiałam się i cmoknęłam go w nos. Uśmiechnął się, a ja odwróciłam się tyłem i wpasowałam w jego ciało.
Jego ciepło dawało niesamowite poczucie bezpieczeństwa.
Harry wyciągnął ręce i tuż przed moją klatką piersiową objął moje zimne dłonie.
-Zimno ci?-zapytał z troską.
-Nie. Często mam zimne ręce.-oznajmiłam.
-W takim razie zaraz to zmienimy. Obróć się.-powiedział.
Zrobiłam o co prosił, choć niechętnie. Leżałam teraz twarzą do niego, a on ujął moje lodowate dłonie i zaczął je rozgrzewać. Chuchał na nie, i tarł swoimi rękoma póki nie zrobiły się ciepłe, patrząc mi w oczy cały czas.
I chociaż były już ugrzane,  Harry ich nie puścił.
-Kocham cię.-szepnął.
-Ja ciebie też-odszepnęłam.-Mam jeszcze jedną dobrą wiadomość.
Uniósł pytająco brew.
-Mam dzisiaj wolne. Pranie, sprzątanie, zmywanie wszystko zrobione. Do końca dnia bez wyrzutów sumienia mogę tu z tobą leżeć.-uśmiechnęłam się.
-Cieszę się-odpowiedział uśmiechem.
Przysunął się i jedną rękę położył na mojej talii, a drugą gładził mnie po włosach. Położyłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam bawić się srebrnym wisiorkiem na jego szyi.
Harry ciężko westchnął.
-Hm?
-Nic, nic. Leki przestają działać, ale to nic.- uśmiechnął się słabo.
-Tak. Harry Styles-Macho Forever.-zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili uspokoiliśmy się.
Harry bezwiednie zapewne zaczął nucić One Thing, a ja znając każdą piosenkę na pamięć wyśpiewałam cały tekst.
Dopiero po kilku sekundach po zakończeniu piosenki dotarło do nas co właśnie zrobiliśmy i znowu wybuchliśmy śmiechem.
-Masz bardzo ładną barwę głosu. Myślałaś kiedyś o śpiewaniu?-zapytał.
-Serio? Tak Harry, piosenkarzu, śmiej się z fałszującej dziewczyny, hahaha.-powiedziałam sarkastycznie.
-Nie ja mówię poważnie. Co prawda, to prawda lekcje śpiewu byłyby przydatne , ale jak na "pierwszą lepszą", że tak powiem, to jest całkiem całkiem. Serio. Trochę bym cię poduczył i mogłabyś cos z nami nagrać.-uśmiechnął się.
-Ja? Nie. Nie z wami. Poza tym, jeśli profesjonalista  mówi że jest dobrze, to ktoś z jakiejś wytwórni by tak pomyślał i by mnie wypromował, i zaczęliby się paparazzi i to całe bagno ze sławą. Żyję z One Direction, widziałam  z bliska już wszystkie blaski i cienie bycia rozpoznawanym na ulicy.  Nie dzięki.-powiedziałam.
-Jak nie to nie, ale zastanów się jeszcze.-rzekł z chytrym uśmieszkiem.
W końcu zebrałam się na odwagę.
Już czas.
-Harry?-zaczęłam niepewnie.
-Co słoneczko?-popędził mnie bo nic nie mówiłam.
-No bo...-nie mogłam się zebrać.
-Co? Możesz mi powiedzieć wszystko, przecież wiesz.
-No tak. Bo wiesz, ja...nie powiedziałam ci wszystkiego.
-O czym? Coś się stało? Ktoś coś ci zrobił? Tylko jedno słowo, a zabiję...-wszystkie jego mięśnie napięły się w gotowości.
-Nie. Nie. Bo jak rodzice zginęli...ja miałam brata.
-Miałaś brata?-zapytał zdziwiony.
########################################
Jestem zadowolona z tego rozdziału. Wiecie, że w TELEEKSPRESIE puszczali dziś Little Things? Jak oglądałam na YT zaczęłam się drzeć jak powalona, aż mama weszła do mojego pokoju i zapytała czy ze mną na pewno wszystko ok. XD.
Kto słucha country? Ja bardzo lubię Taylor Swift-http://www.youtube.com/watch?v=_r8_KOUZgUA
oraz The Band Perry-http://www.youtube.com/watch?v=7NJqUN9TClM
wchodzicie na tego bloga-
http://blogoonedirectionbloganki.blogspot.com/     ? Ja codziennie.
Jak nie, to macie link-http://blogoonedirectionbloganki.blogspot.com/2012/11/imagin_24.html
i zobaczcie ten imagin z piosenką właśnie The Band Perry. Przyznam, że imagin i piosenka zaje, a dziewczyna, Klaudia ma ogromny talent. Polecam również tego bloga-http://ximaginyonedirectionx.blogspot.com/

Ta dziewczyna też perfekcyjnie pisze. Polecam blogi dlatego, że chcę, nie reklamuje nikogo na ich prośbę. Dziele się z wami moimi blogowymi perełkami. Mam nadzieję, że rozdział się podobał, a może jutro dodam 12 część. Cieszymy się!
Love,
Mara.

piątek, 23 listopada 2012

Sprawa.

Drogie Fanki One Direction!
Trwa akcja, że Directioners z okazji zbliżających się świąt, wysyłają do siebie kartki świąteczne! Zapraszajmy się do zanjomych, lajkujmy swoje zdjęcia, piszmy na czacie. Gdy dodacie sie do zanjomych, wymieńcie się adresami i wyślijcie kartki! Jesteśmy Directioners i jesteśmy siostrami! Damy radę! Udostępniajmy tą wiadomość na wszytskich stronkach na facebooku, blogach itd. Jak to przeczytałaś udostępnij

No. Nie pisałam tylko skopiowałam od Directioners łączmy Się, ale mam nadzieję, że się nie obrażą. ;p
Co wy na to? Ja uważam , że to super pomysł. Imagin pisze się, bo wena mi wróciła czaicie?! No jaram się. 
Do jutra ^^

Love,
Mara.

;c

Hejka. Wiem, że nie pisałam, ale ma tyle nauki, że jprdl. To po pierwsze.
Po  drugie dzięki za tyle wejść  ^^
Po trzecie mam aska Harrego i Nialla. Jaram się *.*
Po czwarte zawiodłam się na was. Nie dostałam ani  jednego maila od was. Jak nie to nie. Wasz problem. Mi jest tylko smutno. No, ale mówi się trudno.
 Po piąte, może jutro się wyrobię i napiszę coś.
Po szóste "Istoty" mają już 116 wejść Ewelina dziękuje.
po siódme papatki!

Love,
Mara.

piątek, 16 listopada 2012

Część 10.


                                                                          *Oczami Cat*

Weszłam do garderoby. Pokój wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. 
Od razu zabrałam się do układania. 
Raz- dwa i wszystko lśniło. Garderoba była połączona z moim pokojem.
Poszłam do siebie, pościeliłam łóżko, i usiadłam przy biurku. 
W tej chwili usłyszałam dziwny dźwięk z pokoju Harrego. 
Wystrzeliłam z garderoby, i gdy otwierałam drzwi do jego pokoju zobaczyłam ,że leży zwnięty w pół na środku podłogi.
Uklękłam przy nim i pomogłam mu usiąść. Oparł się o mnie.
-Co to miało być?-zapytałąm zaniepokojona i trochę wkurzona, że bez potrzeby się naraża. 
-Chciałem...-szepnął z trudem.-Chciałem do ciebie iść. Wstałem i było ok, ale zrobiłem kilka kroków,zakręciło mi się w głowie i wylądowałem na podłodze. -zakończył.
Objęłam go, i położyłam policzek na czubku jego głowy. 
W tym momencie drzwi otworzyły się, i stanął w nich Liam. 
Uniosłam głowę. Liam popatrzył na nas zdziwiony.
-Wy...-nie bardzo wiedział co ma powiedzieć w takiej sytuacji.- Wy jesteście...-zamachał ręką w naszym kierunku-...razem?-na dźwięk jego głosu, Harry podniósł się.
Popatrzył na niego poważnie.
Złapał mnie mocno za rękę, żeby złapać równowagę.
-Tak.-Harry patrzył Liamowi w oczy.
-To ja już pójdę-powiedział i szybko się wycofał. 
Harry zwolnił uścisk i opadł na mnie z powrotem.
-Słońce, przecież byłam zaraz obok. Wystarczyło zapukać w ścianę!-powiedziałam bawiąc się jego loczkami.
-No tak. Ale miałem zamiar cię przestraszyć-rzekł smutno.
-Jesteś niemożliwy! -uśmiechnęłam się- Sugerujesz, że naszej znajomości brakuje spontaniczności i nieprzewidzianych zdarzeń, tak? To może ja ci przypomnę, że siedzimy na podłodze, bo zakręciło ci się w głowie. A dlaczego zakręciło ci się w głowie? Bo rano dostałeś miedzianą figurką w czoło! Tak. Faktycznie, zanudzimy się na śmierć!-zaczęliśmy się śmiać.  Uniósł głowę, i pocałował mnie w usta. Uśmiechnął się lekko. 
Wstałam i podałam mu rękę. Podniósł się na niej. Chciał zabrać dłoń, ale nie puściłam go póki nie doszliśmy do jego łóżka. Usadowił się wygodnie, a ja usiadłam obok niego po turecku.
Otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale w tej chwili do pokoju wpadli chłopcy z głośnymi okrzykami radości. Zdziwiliśmy się. Wiwaty ucichły, a oni podeszli do łóżka.
-Gratulujemy związku!-krzyknęli chórem.
-Dziękujemy-powiedziałam z jednocześnie z Harrym. Nie było to planowane, więc wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Słuchajcie, ja i Eleanor, plus Zayn i Perrie umówiliśmy się na podwójną randkę, a Liam z Niallem jadą do Nando's.-oznajmił Lou, gdy już się uspokoiliśmy.
-Nic dziś nie ugotowałam!-przestraszyła  się-Kurde, sorry chłopaki!
-Miałaś dużo dziś na głowie. Wybaczam ci-powiedział ze śmiechem Niall.
-Czuję się zaszczycona! Słucjacie ludzie! Niall Horan wybacza wykroczenie w postaci nie zrobienia mu jedzenia!-udzielił mi się wesoły nastrój.-Jutro coś ugotuję.-zapewniłam., ale Niall już kręcił głową.
-O nie. Jutro my gotujemy.-uśmiechnął się szeroko blondyn.
-Jak tam sobie chcecie.-odpowiedziałam obojętnie- Ale jak zostawicie po sobie rozgardiasz, to nie odpowiadam za siebie.-zagroziłam.
-Cat powiedziała "rozgardiasz"!-Louisa najwyraźniej rozbawiło to słowo.
-Spoko. Może nam nie uwierzysz, ale umiemy sprzątać.-zapewnił Zayn-Chodź Loui, bo się spóźnimy. 
Louis pokiwał głową, i wyszli z pokoju. Liam wychodząc zapytał jeszcze-Chcecie coś z Nando's?-zaprzeczyliśmy. 
Chwilę później usłyszeliśmy krzyk z dołu.
-Cześć!-pożegnali się wychodząc z domu.
-Cześć!-odrzekliśmy.
Zostałam z Harrym sam na sam. Nie powiem, żeby mi to przeszkadzało. 
Weszłam obok niego pod koc. 
-Co mi chciałeś powiedzieć?-szepnęłam wtulając się w jego klatkę piersiową. 
-Chciałem powiedzieć, że cię kocham-objął mnie.
Ścisnął mnie tak mocno, że miałam wrażenie iż zaraz zgniecie mi płuca.
-Ściskasz mnie-powiedziałam z trudem. Puścił mnie natychmiast jak oparzony. 
Pochylił głowę i ucałował mnie w czoło.
-Przepraszam.-szepnął.
-Wybaczam.-uśmiechnęłam się. 
Odśmiechnął się.
################################
Długa ta część. Mam nadzieję, że wam się podoba. Do jutra ^^
Love, 
Mara.



Sorry.


Ciągle mi się myli którą część mam dodać. Zaraz ukaże się 10,  w sobotę 11 a w niedzielę 12. Sorry. 
Love,
Mara.

Siemkaaa!

Teraz taka notka-notka. Co tam u was? U mnie ok. Koniec tygodnia poprawek!!! #PiszeZRaju
Wczoraj dostałam TMH. KOCHAM!!!!! Która piosenka najbardziej wam się podoba?
Ja zakochałam się w "I Would", " Last First Kiss" i "Back For You". Tak w ogóle, to "Back For You" było dla mnie dużym zaskoczeniem. Byłam przekonana, że to będzie ballada o powrotach do domu, o tęsknocie za rodziną itp. A tu taka skoczna, energiczna nutka.  Wiecie, że "Summer Love" pisali chłopcy z tekściarzami? To jedyna piosenka w której pisaniu wszyscy brali udział.  W napisaniu każdego tekstu byli  tekściarze, ale jak mówię " Summer Love" pisali chłopcy+tekściarze, "Last First Kiss" pisali Liam, Lou i Zayn+tekściarze a "Back For You" Liam, Lou, Hazza i Niall. W kilku piosenkach pomagał też Ed Sheeran.
A ta sesja! Boska!  Dodam za jakieś 40 minut 9 część.
Love,
Mara.

środa, 14 listopada 2012

Hej.

Dziś i jutro nie dam rady, ale w piątek będzie 9 część. Jutro moja mama jedzie po moje Take Me Home!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jaram sieeeeeee. Boże, ja juz chce wrócić jutro ze szkołyyyyyyyyyyyyyy. I dzięki za 1.207 wejść. Nie dodam chyba imaginu za szybko, bo ostatnio straciłam całą wenę. Rozumiecie? Nie umiem nic napisać, a przecież ja z tego żyję!!! Mam nadzieję, że przy TMH wena wróci ;)
Buziakii
Love,
Mara.

wtorek, 13 listopada 2012

Cześć Kociaki!

Boże, nie pisałam juz tak dawno! Ale mam tyle sprawdzianów i poprawek, że jprdl. Bardzo Was przepraszam. Postaram się dodać 9 część. Jutro może, ale nie wiem. Piątek, sobota i niedziela postaram się, aby pojawiły się 9, 10 i 11 część. POSTARAM SIĘ. Niczego nie obiecuję. Liceum mnie dobija. Dziś premiera Take Me Home. Niby już w moim Empiku jest dostępna, ale maila o tym, że czeka płyta to nie dostałam -,-
Albo komuś nie chce się wysyłać maili, albo nie wiem co. Czy tylko ja nie czekam na reklamę Coca-Coli,
 tylko na reklamę kawy Jacobs? Let it snow, let it  snow, let it snow. ^^
Wielkie dzięki za 1.163 wejścia. Naprawdę dużo to dla mnie znaczy. Buziaczki.
Love,
Mara.

wtorek, 6 listopada 2012

Heeej.

Nie mam weny. Zupełne zero. Więc na imagin będziecie musieli trochę poczekać. Przepraszam :'c
Love,
Mara.

DZIĘKUJĘ!!!!!!!!!!!!!!!!

Wielkie, naprawdę wielkie dzięki. 1018 wyświetleń. Kocham Was! Z tej okazji organizuję konkursik.
 Na ten mail: marisia1910@wp.pl
wysyłajcie napisane przez was imaginy. Przy okazji, robię też konkurs na wierszyk, rymowankę, lub piosenkę o 1D. Imaginy oraz rymowanki wierszyki itd wysyłamy do 20 listopada. Tego roku oczywiście ;)
 Jeżeli ktoś jest supertwórczy, to może wysłać mi też skan jakiegoś rysunku. Nie musi być z One Direction. Trzy, które najbardziej będą mi się podobały opublikuję na blogu. Liczę na was!
Love,
Mara.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Część 9

Hej kochaniiii !!!!!!! Oglądałam właśnie odcinek Ukrytej Prawdy o wampirze Mikołaju. Co za pantoflarz! Napatoczyła się jakaś dziewczyna i nagle z wampira zrobił się Justin Bieber! ŻAL. "Zrobiłby dla niej wszystko". No dobra, każda dziewczyna, w tym ja, chciałaby takiego faceta, ale bez przesady! A jakby powiedziała, że lubi zapasy, to zapuściłby włosy na klacie, wpierdzielał strongery (te tabletki dla sportowców, które zwiększają poziom hormonów, i tym sposobem w szybkim tempie rosną mięśnie. Jest to strasznie szkodliwe!!!) i chodził w kąpielówkach i szlafroku? Normalnie wiocha.

Część 9
Nalałam szklankę wody, wycisnęłam tabletkę i poszłam na górę.
Gdy podeszłam pod drzwi pokoju Harrego usłyszałam grający telewizor. Zapukałam i weszłam.
-Słońce, za krótko spałeś! Tylko godzinę?-zamknęłam nogą drzwi i podeszłam do łóżka-Masz. Doktor Leen kazała brać ci to raz dziennie.-dałam mu szklankę i tabletkę. Popatrzył na nią podejrzliwie.-Co? Przecież cię nie otruję!-zaśmiałam się. Wzruszył ramionami i połknął szybko tabletkę. Odstawił szklankę na stolik nocny. Usiadłam obok niego na łóżku i zaczęłam bawić się jego brązowymi lokami.
-Czemu nie śpisz?-zapytałam ponownie.
-Śniły mi się koszmary. Bardziej zmęczyłem się spaniem niż czuwaniem.-powiedział.
-Uuuu-zbliżyłam się do niego, a on położył głowę w zagięciu mojej szyi.- A co ci się śniło?
-W sumie nic nadzwyczajnego. Uciekałem przed  niewidzialnym  czymś, co chciało mnie zabić.  Chyba oglądam za dużo horrorów. -mimo, że nie widziałam jego twarzy, poczułam jak się uśmiecha.
-Biedny, osiemnastoletni chłopczyk przestraszył się mordercy z horroru.-zakpiłam.
-Tak. Śmiej się śmiej. A kto wczoraj piszczał na Pile III ?
-Dobra wygrałeś. 1:1.
Harry ziewnął.
-Chyba się jeszcze położę.
-Super. Ty spij, a ja pójdę posprzątać w garderobie.-powiedziałam i zaczęłam wstawać, ale Harry nie puszczał mojej ręki.
-A obrazisz się jeśli powiem, że chciałbym żebyś położyła się ze  mną?-zapytał niczym koleś który sprzedaje dragi na rogu ulicy.
Zawahałam  się. Popatrzyłam na niego z powątpiewaniem.
-Garderoba nie zając, nie ucieknie. Nie lubisz mnie już?-rzekł niczym małe dziecko i zrobił słynne oczka Kota w Butach.
Uśmiechnęłam się, przewróciłam oczami i wsunęłam z powrotem pod koc. Objął mnie. Pamiętam, że głaskał mnie po włosach a potem musiałam zasnąć.
Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam jak Harry uśmiecha się przez sen.  On należy do tych osób, które co by nie zrobiły i tak wyglądają uroczo. Zerknęłam na zegar ścienny. Spaliśmy dwie i pół godziny. Dla mnie trochę za długo, bo mam robotę, ale dobrze, że Harry tyle spał.  Poruszył się przez sen więc znów zaczęłam mu się przyglądać. Musiał to poczuć, bo nie minęło pięć minut, a i on się obudził.
-Witaj piękna. Jak się spało?-zapytał sennym głosem.
-Dobrze. A tobie?
-Tez dobrze. Wiesz, że mówisz przez sen?
-Serio? No tak. Pamiętam jak raz tata nagrał mnie  w nocy. Gadałam o księżniczce która uciekła z wieży na magicznym, latającym jednorożcu. Jak następnego dnia puścił mi nagranie, byłam wściekła, i krzyczałam cieniutkim głosikiem. A potem śmiałam się sama z siebie.-przyznałam  śmiejąc się. Harry też zaczął chichotać, ale nieskutecznie próbował zakamuflować to kaszlem.

                                         *Oczami Harrego*
Catty to dziewczyna ze stali. Umie opowiadać o życiu rodziców, jakby mogła zaraz do nich zadzwonić i powiedzieć, że u niej wszystko ok. Zawsze uważałem ją za silną, ale przeszła samą siebie.
-Harry, ja naprawdę muszę iść zrobić porządek z tym pobojowiskiem w garderobie.-powiedziała niechętnie.
Chciałbym żeby jeszcze została, ale Catty ma swoje obowiązki. Kto jak kto, ale Catty należy do osób, które jesli nie dotrzymają danego słowa, lub nie wypełnia swoich obowiązków robi sobie później wyrzuty. Nie mogę ustawiać jej świata pod swój. Podniosła się, cmoknęła mnie w policzek i wyszła.
########################
Zauważyłam, że większość osób które piszą takie blogi jak mój, czyli z opowiadaniami pod co drugim postem piszą, że nie są zadowolone z tego rozdziału, części itp.
Mogliście pomyśleć, że uważam się za nieomylną. Nie. Opowiadanie, które publikuję, jest najpierw pisane w zeszycie. Pisząc w zeszycie, myśle, że to co piszę jest fajne. Lecz często jest tak, że przepisując z zeszytu na blog  stwierdzam, że ten fragment jest słaby i albo go usuwam albo poprawiam. Więc mam więcej czasu nad zastanowieniem się nad treścią. Jeśli ktoś poczuł się obrażony, to z góry przepraszam. Nie miałam takiego zamiaru. Odkąd podałam swojego aska tylko jedna osoba zadała mi pytanie. O co kaman?
Teraz druga rzecz. A mianowicie zbliżamy się do 1000 wyświetleń. Mam już pomysł na "coś" co zrobię z tej wielce radosnej okazji. Po trzecie chciałabym wam przypomnieć o drugim blogu. Prowadzę go z moją kochaną Ewelinką. http://cykl-istoty-przeznaczenie.blogspot.com/ . Pragnę wam też przypomnieć, że dla Ewelinki ten blog jest ważny, ponieważ dopiero debiutuje jako bloggerka. Ja miałam już wiele
 blogów-niewypałów i nawet nie chcecie wiedzieć jak bardzo zniechęcająca jest wiadomość, że coś co uważałaś za ciekawe okazuje się klapą.  Dlatego tak wielkim sukcesem jest dla mnie prawie 1000 wyś. Jeśli lubicie mnie choć trochę, to zobaczcie i przekonajcie się do naszych wypocin.
Love,
Mara.




sobota, 3 listopada 2012

Imagin.

Słuchajcie, nie spodziewałam się o tak szybkim wzroście wejść. Dziś będzie baardzo spóźniony imagin na 800, a na 900 się pisze. 

Zayn.

Od roku spotykasz się z Zaynem. Było wam razem świetnie, ale w ciągu ostatnich dwóch miesięcy Zayn dziwnie się zachowuje. Jest chamski, wiecznie podenerwowany, wredny i ciągle krzyczy. Wkurza go nawet krzywo postawiony kubek. Co więcej, zaczął pić, i znowu palić. Ale masz wrażenie, że to nie są zwykłe papierosy. 
Siedziałaś na kanapie i przeglądałaś stare czasopismo kiedy zadzwoniła twoja komórka. 
-Halo?-odebrałaś. 
-Czy rozmawiam z panią [T.I] [T.N]?-odezwał się męski głos.
-Tak. O co chodzi?
-Pani chłopak jest w szpitalu. Jego stan jest bardzo niestabilny. Proszę jak najszybciej przyjechać. 
-Dobrze. Już jadę. Jaki to szpital?
Mężczyzna podał ci adres. 
Rozłączyłaś się, wstałaś i wsiadłaś do samochodu.
Po kwadransie byłaś już na miejscu.
W poczekalni stał Liam. Kiedy zmagałaś się z pijaństwem Zayna, to właśnie Liam najbardziej ci pomagał.  Podbiegłaś do niego.
-[T.I]!-zawołał gdy cię zobaczył. 
-Hej-uśmiechnęłaś się blado- Co z nim?-zapytałaś ponuro. 
-Wracał nawalony samochodem z imprezy. Facet który prowadził wjechał w drzewo. Kierowca i pasażer zginęli na miejscu, a Zayn z jakimś kolesiem z tyłu przeżyli. Ich stan jest bardzo ciężki.  A te papierosy o których mi mówiłaś. Miały domieszkę jakiegoś słabego narkotyku.-powiedział smutno.
Załamana usiadłaś na krześle za tobą i schowałaś głowę w rękach. Zaczęłaś płakać. 
Liam usiadł obok ciebie i mocno cię objął.
-Nie płacz. Nie warto.
-Myślisz, że z tego wyjdzie?
-Jestem pewien.  Zayn to silny facet.-zapewnił.- Ale przydałby mu się odwyk.-dodał stanowczo.
-Wiem. Liam ja próbowałam już wszystkiego!  Zayn po prostu nie widzi swojego nałogu.  Ilekroć chcę przemówić mu do rozumu, uważa, że przesadzam i się czepiam. Nie mówiłam nikomu, ale tydzień temu przyłapałam go jak się ciął. Myślę, że stało się coś złego a on nie chce nam powiedzieć. -wyznałaś. 
-Pani [T.I] [T.N]?-podskoczyłaś na dźwięk nieznanego, męskiego głosu.
- Tak. Co z Zaynem?
-Stan pana Malika się ustabilizował. Można do niego wejść. -powiedział facet w białym kitlu. 
-Dziękuję bardzo-odrzekłaś, a lekarz uśmiechnął się i odszedł. Zwróciłaś się do Liama.-Zaraz wrócę.
Pokiwał głową i zajął jedno z krzeseł. Weszłaś do Zayna. Przysunęłaś sobie stołek i usiadłaś przy jego łóżku.
-Zayn.-powiedziałaś cicho.-Mam nadzieję, że mnie słyszysz.
Z  jego ust wystawała rurka od respiratora, a z ciała różne kabelki. Trochę cię to przeraziło, ale mówiłas dalej.
-Bo to co ci teraz powiem jest bardzo ważne.-ujęłaś jego dłoń.-Wiem co się stało. Dobrze, że to nie ty prowadziłeś. Mówiłam ci wiele razy, że takie imprezowanie źle się skończy. Poza tym, papierosy z narkotykami. Słabe ale jednak. Myślałeś, że się nie dowiem?-odwróciłaś jego rękę-Na dodatek ciąłeś się. To nie jesteś ty. To nie jest mój Zayn. Co się stało? Co strasznego cię spotkało? I czemu nie chcesz mi powiedzieć? Na początku byłam zła, ale teraz po prostu się martwię, że nie rozumiem tego co się z tobą dzieje. Nie ufasz mi?-po twoich policzkach spłynęły łzy.-Kocham cię i zawsze będę.-szepnęłaś łamiącym się głosem.
Uniosłaś głowę i spojrzałaś na jego spokojną twarz. 
Nagle zauważyłaś, że w zewnętrznym kąciku jego prawego oka pojawiła się łza. Starłaś ja. 
-Powiedziałam ci już wszystko co chciałam.-puściłaś jego rękę i wyszłaś.
Stanęłaś przed Liamem. 
-Idź do niego-uśmiechnęłaś się.
- Dzięki.-odwzajemnił uśmiech. 
Wszedł do sali i zajął stołek na którym siedziałaś chwilę wcześniej.
Skuliłaś się na krześle w poczekalni i zaczęłaś zastanawiać się co zrobisz gdyby Zayn już nigdy się nie wybudził.
Po około dwudziestu minutach ktoś postukał cię w ramię. To był Liam.
-Słuchaj, ja muszę jechać do domu. Odwieźć cię?-zapytał.
-Dzięki ale nie.-wstałaś i rozprostowałaś nogi.- Posiedzę z nim trochę. Może przez noc się wybudzi.
-Jak chcesz. Do jutra-pomachał ci kierując się do drzwi szpitala. 
-Do jutra-odmachałaś i weszłaś do sali. Podsunęłaś krzesełko pod ścianę i oparłaś się o nią. Nawet nie wiesz kiedy zasnęłaś.
                                                                         ***
Ze snu zbudził cię przeraźliwy ryk aparatury, do której podłączony był Zayn.
Zanim zdążyłaś zaprotestować, zostałaś wyrzucona z sali. Po dłuższej chwili personel opuścił pomieszczenie. Wynosili jedną z maszyn. Chyba respirator, ale nie byłaś pewna. Podszedł do ciebie lekarz.
-Pan Malik jest już stabilny. Mam również dwie dobre wiadomości.-uśmiechnął się szeroko- Zaczyna się wybudzać, oraz samodzielnie oddycha.
-Dziękuję!-krzyknęłaś ściskając zaskoczonego lekarza. Puściłaś go i wbiegłaś do sali.
Usiadłaś na brzegu łóżka, i zaczęłaś głaskać swojego chłopaka  po twarzy.
Zamrugał kilka razy, otworzył oczy i uśmiechnął się słabo.
Chciał coś powiedzieć, ale zaczął kaszleć, i dopiero po chwili odzyskał głos. 
-Cześć kochanie-szepnęłaś z uśmiechem. 
-Hej. Słyszałem co mówiłaś. Bardzo, bardzo cię przepraszam. Zachowywałem się jak ostatni dupek.
Nie zdziwię się jeśli mnie zostawisz. Może tak będzie lepiej. Więc jak chcesz to...to możesz iść. To będzie tylko i wyłącznie moja wina. -rzekł smutno.
Nachyliłaś  się i pocałowałaś go delikatnie. 
-Nigdy.-szepnęłaś z uśmiechem.-A teraz powiedz mi. Co cię skłoniło do czegoś takiego? Czemu nie chcesz mi powiedzieć? Straciłeś do mnie zaufanie?-zadrżała ci dolna warga.
-Nie! To zupełnie nie tak. Nie chciałem cię obarczać swoimi problemami. I dalej nie jestem pewien czy chcę.
-Nawet mnie nie denerwuj. Nie możesz ukrywać czegoś, co zrobiło z ciebie...to.-powiedziałaś poważnie. Zayn spojrzał w okno na przeciwległej ścianie.
-Miałem przyjaciela. Znaliśmy się od kołyski. Dwa miesiące temu dowiedziałem się, że przegrał walkę z rakiem. Myślałem, że jakoś dam sobie z tym radę. Wpadłem w depresję. Mimo, że nie wiedziałem o jego chorobie, obwiniałem się za jego śmierć. Wściekłem się na siebie, że mu nie pomogłem. Nie umiałem poradzić sobie ze stratą, więc zacząłem ćpać, pić i ciąć się. Kiedy raz zaciąłem się trochę za głęboko, miałem zamiar ci powiedzieć, ale usłyszałem jak rozmawiasz przez telefon. Dowiedziałem się, że twoja ukochana ciocia Margaret jest ciężko chora i nie chciałem cię martwić. Przepraszam, że cię nie słuchałem, i, że cię skrzywdziłem.-popatrzył w twoje niebieskie oczy.-Brakowało mi tych twoich ślicznych oczek.-uśmiechnął się.
-Przykro mi z powodu twojego przyjaciela. Naprawdę.-ścisnęłaś mocniej jego dłoń.
-Mnie też.
-A skoro nawiązałeś do cioci Margaret, to wczoraj dzwoniła do mnie babcia, i mówiła, że jest  już zdrowa.
-To super!-powiedział. Ziewnęłaś. Zayn spojrzał na zegar. 
-Jest środek nocy. Jedź do domu i się połóż. I nawet nie próbuj protestować.-zagroził.
Przewróciłaś oczami. Pocałowałaś go jeszcze raz, tym razem mocniej.
-Cieszę się, że wrócił mój Zayn.-uśmiechnęłaś się.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.-wstałaś, pozbierałaś swoje rzeczy i podeszłaś do drzwi.-Do rana.-szepnęłaś.
-Do rana.
Wyszłaś ze szpitala, i po pół godzinie spałaś głębokim i spokojnym snem. Takim jakim nie spałaś od dawna.
##############################
Podoba się? Mam nadzieję, że tak. Nie wiem czy jutro uda  mi się coś napisać. Na pewno najpierw będzie 9 część, a potem imagin.  Słyszałyście już nowe piosenki chłopców? Miałam ich nie słuchać, bo to przypadkowy wyciek, ale nie mogłam się powstrzymać. 1. They Don't Know About Us 2. Rock Me.
CUDO!!! 
Love,
Mara.





wtorek, 30 października 2012

Heeeeeej

jak wchodziłam o 8 były 792 wejścia. O wpół do siedemnastej patrzę, a tam 816!!!!.
Tak jak obiecałam namiary na mojego....aska.
http://ask.fm/MaraHoran17
Od razu ostrzegam, na spam nie odpisuję. Nie mogę się jakoś wyrobić z tą 9 częścią. Ale jutro będę miała czas, to dodam. Imagin też pojawi się w najbliższej przyszłości.
Love,
Mara.

Przypadek?

Hej. Jeden z X-Factorowych coverów chłopców.
http://www.youtube.com/watch?v=pgELa1ro8w8
Przypadkowy dobór piosenki? Wątpię!
69'. 69' everywhere.
Love,
Mara.

poniedziałek, 29 października 2012

Little Things

Słuchaliście już? Boże, cudo!!!!!!! Przyznam niechętnie, że jak usłyszałam ją 1 raz, poryczałam się jak  małe dziecko. Postaram się jutro dodać 9 część.
Love,
Mara.

niedziela, 28 października 2012

Część 8



-Jesteś...kim?
-Sierotą. Moi rodzice zginęli w wypadku gdy miałam pięć lat.Rodzice taty już nie żyli, tata mamy też, a mama mamy była zbyt chora żeby się mną zajmować. Rok później zmarła. Mam ciotki, wujków, kuzynów ale nikt nie chciał pięciolatki z traumą na wychowanie. Trafiłam do domu dziecka, ale bardzo mnie tam lubili. W pierwszej klasie poznałam Sam. Nigdy nie sprawiałam kłopotów,uczyłam się dobrze. Tak sobie żyłam, a potem Sarah jako jedyna przyjęła mnie na staż. Poznałam ciebie, chłopaków i resztę już znasz. Czasami  trochę  tęsknię  za rodzicami, ale wspominam tylko te dobre chwile. Nie wspominam ich śmierci tylko ich życie.-mówiłam spokojnie, ale na takie szczegółowe wspomnienie o wypadku rodziców poczułam jak łzy spływają mi po policzkach.
Harry mocniej mnie objął.
-Ćśśśś. Już dobrze. Nie płacz. Moje kochanie. Nie powinienem był pytać. Przecież  gdybyś chciała, przecież sama byś powiedziała.
Otarłam łzy.
-Nie Harry. Dobrze, że zapytałeś. Ukrywałam to zbyt długo. Naprawdę.
Spojrzał na mnie niepewny czy nie zranił mnie w jakikolwiek sposób.
Uśmiechnęłam się, i ujęłam jego twarz w dłonie. Zbliżyłam się do niego na tyle, byśmy stykali się nosami.
-Harry, słońce, uwierz mi.-powiedziałam cicho.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
Harry ziewnął potężnie.
-Słoneczko, prześpij się. -pocałowałam go- Ja muszę posprzątać ten syf w garderobie, i pozmywać naczynia.-wyszłam z łóżka. Doszłam do drzwi i dodałam jeszcze-Jakbyś czegoś potrzebował, to mnie zawołaj. Słodkich snów.-uśmiechnęłam się.
Pomachał mi ,  położył się, i zakrył kocem po uszy.. Zeszłam do kuchni.
Kiedy skończyłam myć pierwszą miskę,  usłyszałam chrapanie Harrego.
"Ale był zmeczony"-pomyślałam.
Właśnie skończyłam zmywać, gdy zobaczyłam jak srebrny Lnad Rover Louisa sskręca w naszą ulkicę. Szybko wytarłam ręce i poszłam im otworzyć.
Wpuściłam ich do domu i od razu zastrzegłam, że mają być cicho, bo Harry właśnie zasnął.
-Obiecujemy-szepnął Liam.
-Ściągnijcie buty, i bardzo was proszę włóżcie zakupy do lodówki, co? Bo ja muszę iść układać te ciuchy w garderobie.
-Oczywiście. Postaram się żeby chłopcy byli cicho, ale cudów nie obiecuję.-powiedział Liam. Nasz kochany Daddy Directioner.
-Dziękuję.-przytuliłam go i cmoknęłam w policzek.- I chłopaki, jeszcze raz wielkie dzięki za całą pomoc. Jestem wam dozgonnie wdzięczna.-usmiechnęłam się i objęłam każdego z osobna.
-Drobiazg-odparli zgodnym chórem. Zaśmiałam się, przewróciłam oczami i poszłam do kuchni.
########################
Tak wiem. Za krótki. Ale moja mama już 3 raz krzyczy, że "Mam posprzątać  ten syf w pokoju!!". Mimo to, że jest posprzątane. Brak argumentów.
Love,
Mara.


Imagin.

Heeej! Co tam u was? Ja jestem chora, ale jutro mam plastykę którą kocham więc muszę iść do szkoły. Nie mogę się doczekać premiery Take me Home!!!!

Liam.

Jesteś z Liamem prawie rok. Wszystko  było dobrze. Aż do teraz. Ciągle jeździ po studiach, nagrywa i udziela wywiadów. Non stop nie ma go w domu. W ogóle nie spędzacie razem czasu. Tego dnia też siedziałaś sama. Nawet nie wiesz czy jest teraz w studio czy na kolejnym wywiadzie. Włączyłaś telewizor. Skakałaś po kanałach, aż natrafiłaś na MTV. Leciał wczorajszy, wieczorny wywiad chłopców. Słuchałaś bezmyślnie, ale nagle twoją uwagę przykuły słowa Liama. Na pytanie „Jak ci się układa z Twoją dziewczyną?” odpowiedział „Marta nie jest już moją dziewczyną”. Co? Jak to już nie jesteś jego dziewczyną? Wyłączyłaś telewizor z wściekłością. W tym momencie usłyszałaś przekręcanie klucza w zamku.  
-Martuś wróciłem!-krzyknął radośnie zdejmując buty w korytarzu. Pobiegłaś do niego ze łzami w oczach. Gdy tylko je zobaczył chciał cię przytulić, ale odepchnęłaś go.
-Co to miało być!?-wydarłaś się.
-O co ci chodzi? Zrobiłem coś nie tak?-zupełnie nie wiedział co się dzieje.
-JAK TO O CO?! O wczorajszy wywiad! Skoro nie chcesz już ze mną być, mogłeś mi to powiedzieć prosto w oczy! –krzyczałaś dalej.
-Mogę to wytłumaczyć.-oznajmił spokojnie.
-Proszę. Tłumacz się. –powiedziałaś drżącym głosem. Nie byłaś już nawet zła. Było ci niesamowicie przykro.  Przyjaciółka ostrzegała cię, że coś takiego może mieć miejsce. Lecz oczywiście nie słuchałaś jej. Nie mieściło ci się wtedy w głowie, że twój idealny Liam mógłby zrobić coś tak okropnego. A jednak, myliłaś się.
-Powiedziałem, że nie jesteś już moją dziewczyną bo  chciałem żebyś była kimś więcej. Miałem zamiar poprosić cię wczoraj, ale wróciłem późno, a dziś bardzo wcześnie wychodziłem. Dlatego pytam cię teraz-przerwał, uklęknął na jedno kolano i wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko. –Marta wyjdziesz za mnie?
Zakryłaś dłońmi usta. Cała się trzęsłaś. O Boże.-pomyślałaś.
Pokiwałaś powoli głową. Kiedy spojrzał w twoje zaszklone łzami oczy, twarz mu pojaśniała.  Liam ujął delikatnie twoja drżącą rękę i wsunął ci na palec śliczny pierścionek. Przyjrzałaś mu się dokładnie. Był naprawdę cudny. Srebrny, z małym diamencikiem. Chłopak wstał, i stanął naprzeciwko ciebie z otwartymi ramionami.  Wtuliłaś się w niego mocno. 
-Podoba ci się?-szepnął obejmując cię.
-Jest piękny. I, Liam przepraszam, że w ciebie zwątpiłam.-odszepnęłaś.
-Nie ma za co. Na twoim miejscu pewnie zrobiłbym to samo.-zapewnił.- A tak właściwie, to moja wina. Nie powinienem gadać takich rzeczy w wywiadach. Najpierw należało zająć się sprawą między nami. Przepraszam.
-Wybaczam ci. –uśmiechnęłaś się, a łzy znów popłynęły po twoich policzkach. Opanowała cię niewysłowiona ulga.  W jednej chwili stałaś na ziemi, a w drugiej Liam przerzucił cię przez ramię, i wbiegł z tobą po schodach.
                                         ***
Miesiąc później odbył się wasz ślub, a po roku na świat przyszła wasza córeczka.
WSZYSCY ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE.
KONIEC.
###########################
Mam nadzieję, że podoba się imagin. 
Love,
Mara.
                                                                                                             

sobota, 27 października 2012

Jeszcze One Little Thing

Tak jak obiecałam,  będzie  niespodzianka. Na 800 wejść dam namiary na mój profil z pewnego portalu ^^
Love,
Mara.

Heej!

Dziś już się nie wyrobię, ale 7 część jutro, a imagin na 700 wejść jakoś niedługo. 713! Nie no, niezłe tempo macie. Już wkrótce SUPRISE!!!!! Pozdrówka dla moich Osielskowych czytelników ^^
Love,
Mara.

czwartek, 25 października 2012

666

Demoniczna liczba wyświetleń!!!! Dzięki. ^^ Moja kuzynka do mnie zadzwoniła, i mówi, że ktoś chce wiedzieć skąd jestem. NIE POWIEM WAM!!
Love,
Mara.

Część 7

Hejka!!! W końcu upragniona 7 część! Po skoku ilości wejść, wnioskuję, że imagin z Zaynem się podobał. Cieszę się :p

Część 7

Harry miał dwuosobowe łóżko, więc wsunęłam się pod koc którym był przykryty, i położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
Objął mnie ramieniem i mocno trzymał. Zupełnie jakby chciał powiedzieć "Jesteś moja. Nigdy cię nie puszczę".
Przy Harrym czułam się taka bezpieczna i szczęśliwa. Znałam go długo, i wiedziałam, że nie da mnie skrzywdzić.
-Harry?
-Hmm?
-Powiedziałeś, że zbierałeś się już dłuższy czas żeby mi powiedzieć.
-Tak. Do czego zmierzasz?
-Ile? Jak długo to trwało?
-Półtora roku.
-Ile?-byłam zszokowana.
-Półtora roku.-powtórzył- Spodobałaś mi się już pierwszego dnia. Przez pół roku poznawałem cię. Jaka jesteś, jaki masz charakter. I stwierdziłem, że jesteś ideałem. Dlatego tak długo zwlekałem. Bałem się odrzucenia. Ale kiedy zobaczyłem przerażenie w twoich oczach, po tym jak osunąłem się po tej głupiej ścianie, wiedziałem, że teraz albo nigdy. To nie było planowane ani nic. Chciałem powiedzieć ci od razu, ale byłem zbyt skołowany żeby powiedzieć cokolwiek. Dopiero po tych lekach ogarnąłem się na tyle żeby  wydobyć z siebie słowa.
-Och, Harry. Ty też spodobałeś mi się pierwszego dnia, ale stwierdziłam, że chłopak który ma taki talent, i jest tak przystojny, że może mieć każdą nie będzie zainteresowany kimś takim jak ja. Nie robiłam sobie nawet nadzieji. Zawsze gdy gadałam z Sam, pytała o ciebie, a ja mówiłam , że jesteś gwiazdą i nie będziesz chciał takiej szarej myszki jak. ja, a ona odpowiadała, że jeszcze się zdziwię. Dziwny zbieg okoliczności.
-Ona wiedziała.-powiedział łagodnie.
-Serio?
-Powiedziałem jej. Chłopcy tez wiedzą. Im powiedziałem żeby nie próbowali cię podrywać, a Sammy, żeby mówiła ci, że jesteś sama. Żebyś nie czuła się samotna. A propos od kilku miesięcy chodzisz jakaś przybita. Mogę wiedzieć dlaczego?
-Właśnie dlatego! Czułam się taka jakaś dziwnie samotna. Wiem, że Sam jest dla mnie jak siostra, ale gdy jej nie było to nie miałam do kogo się przytulić, i po prostu tak siedzieć. Dziękuję ci za to.-powiedziałam.
-Nie musisz. Ale co z rodzicami? Dziadkami? Nie mówiłaś nigdy nic o rodzinie...
-Jestem sierotą.
W końcu to powiedziałam. Wiedziała tylko Sam która miała nikomu nie mówić.
Poczułam jak Harry sztywnieje. 
-Jesteś...kim?
#####################
Tak, tak wiem, Krótki. Nie chce mi się pisać. Jak jutro dodam 8 część będzie długa, obiecuję. 
Love,
Mara.

środa, 24 października 2012

Imagin.

Zayn.

Był październikowy poranek. Szłam ulicą. Pomimo to, że minęły już 2 tygodnie dalej nie mogłam się pozbierać po rozstaniu z moim byłym. Brakuję mi jego bliskości.
Nagle wpadłam na kogoś, na jakiegoś  chłopaka.
-Przepra...-zamarłam w pół słowa. To był Zayn. Tak ten Zayn Malik z One Direction!!!!!!!!! Akurat miałam na sobie kurtkę basseballówkę, z 1D.
Uśmiechnął się.
-Widzę, że jesteś fanką One Direction. Chcesz autograf?-zapytał. Był bardzo miły.
Pokiwałam głową. Wyjęłam z kieszeni zdjęcie 1D. Wyciągnął marker i położył zdjęcie na ławce.
-Proszę.-wcisnął mi do ręki zdjęcie, odwrócił się i odszedł. Popatrzyłam na jego podpis, ale zauważyłam tam coś jeszcze. Tak. To był numer telefonu. A po nim mały dopisek "Call  Me Maybe"
Spojrzałam w kierunku w którym odszedł, ale zniknął za zakrętem.
Wróciłam do mojego mieszkania. Było małe ale przytulne.
Usiadłam na podłodze. Cały czas wpatrywałam się w jego numer telefonu. Może to pomyłka? Chociaż to niemożliwe. Spodobałam się ZAYNOWI MALIKOWI!!!!!! Wow. Przez godzinę rozważałam: dzwonić czy nie dzwonić?
W końcu wzięłam telefon i zadzwoniłam.
-Halo?-odebrał
-Cześć. Tu dziewczyna z parku.-powiedziałam niepewnie.
-Och, cześć. Już się bałem, że nie zadzwonisz. Umówimy się na kawę?
-Dobrze. Kiedy?
-O 14 w Tropic ok?
-Będę. Do zobaczenia.
-Super. Do zobaczenia-pożegnał się i rozłączył.
Boże jestem UMÓWIONA Z ZAYNEM MALIKIEM!!!!!!!!!!!  Normalnie nie chce mi się wierzyć.
Spojrzałam na zegar. Dochodziła 13. Pobiegłam do pokoju. Wybrałam http://stylowi.pl/1588376
przebrałam się i poszłam do łazienki. Poprawiłam makijaż. Była 13.50. Tropic jest zaraz za rogiem.
Wyszłam z domu, i równo o 14 otwierałam drzwi do kafejki. Zayn już na mnie czekał.
Usiadłam naprzeciw niego.
-Hej-uśmiechnęłam się.
-Cześć. Ślicznie wyglądasz.-powiedział.
-Dzięki-zawstydziłam się.- Jak idzie nagrywanie Take Me Home?
-Dobrze. Doszlifujemy jeszcze szczegóły. Już nie mogę się doczekać aż w końcu wydamy tą płytę!
-Ty? Daj spokój! Directioners świrują odkąd dotarły do nas informacje o tytule!-powiedziałam szczerze.
-No wiesz...Nie jestem pewien czy będzie im się podobać. -wyznał.
-Nie żartuj. Na pewno im  się spodoba. Będą jej słuchać non stop.
-Myślisz?
-Wiem-uśmiechnęłam się.
Później tematy potoczyły się jak głaz z góry. Gadaliśmy, jakbyśmy znali się od zawsze.
-Pytałem cię już o imię?-wypalił nagle.
-Jeszcze nie.
-Więc jak cię zwą dziewczyno?-zapytał ze śmiechem.
-Abigail.
-Abby!-ucieszył się.
Popatrzyłam na niego dziwnie.
-Eeee...zawsze bardzo lubiłem to imię.-jakby trochę się zaczerwienił.
Zaśmiałam się.
-Opowiedz mi coś o sobie. -rzekł.
-Mam 18 lat, 167 cm wzrostu, farbuję się na ciemny brąz, ale mój naturalny kolor to ciemny blond. Lubię zwierzęta, słucham One Direction, The Fray, Green Day. Planuję kupić psa. A z ostatnich newsów, 2 tygodnie temu zostawił mnie chłopak.-powiedziałam.
-Przykro mi. Może nie powinienem zapraszać cię na tę randkę.-rzekł smutno.
-Nie. Bardzo dobrze się złożyło. Byliśmy razem pół roku, ale po 4 miesiącach uczucie się wypaliło. Próbowaliśmy ratować jeszcze nasz związek, ale nie udało się. I tak jest mi trochę ciężko, ale da się żyć. Mogę wspominać nasze dobre chwile, ale nie mam  zamiaru rozpamiętywać tych wszystkich kłótni i sprzeczek o bzdury.-oznajmiłam.
-Fajnie, że masz takie podejście. Niewiele dziewczyn umie zdrowo spojrzeć na związek.-w tej chwili w telefonie Zayna odezwał się alarm.
-Muszę już iść. Uwierz zostałbym ale za 2 godziny mam wywiad, i muszę jeszcze dojechać.-powiedział smutno.-Daleko mieszkasz?
-Nie. Zaraz za rogiem.
-No to się zbieraj. Odprowadzę cię i jadę-uśmiechnął się.
Odpowiedziałam uśmiechem.
Wyszliśmy z kawiarni, a droga minęła w wesołej atmosferze.
Stanęliśmy pod moim blokiem.
-To tu.
-Dobrze. Zobaczymy się jutro?-zapytał z nadzieją.
-Jasne. Zadzwoń tylko.
-Super. To do jutra-pomachał mi i zaczął się oddalać.
-Pa -odmachałam mu i zaczęłam mocować się z zamkiem. Nagle poczułam jak czyjeś silne ramiona łapią mnie w talii, i obracają.
Ujrzałam Zayna. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Odwzajemniłam go.
Oderwał się ode mnie, popatrzył mi w oczy i uśmiechnął się. Odpowiedziałam tym samym.
-Gdybym tego nie zrobił, bardzo bym żałował.-szepnął.
Zaśmiałam się i przytuliłam go z całej siły.
-Co powiesz na mały, szybki test?-zapytałam z entuzjazmem.
-Bardzo chętnie.
Oparłam czoło o jego tors.
-Jaki mam kolor oczu?-padło pytanie.
-Niebieskie. Ciemnoniebieskie.-poprawił.
-Brawo!-podniosłam głowę i ucałowałam go w policzek.-Idź już, bo się spóźnisz.
-Racja-puścił mnie niechętnie.-Do jutra.
-Do jutra.
###################################
Mam nadzieję, że Wam się podoba. Jeśli chodzi o tego drugiego bloga, to są małe problemy, ale zostaną rozwiązane najszybciej jak się da. Co do 7 części, to nadal nie mam zeszytu, ale wiem gdzie jest. Jutro go przyniosę i dodam.
Love,
Mara.


wtorek, 23 października 2012

Siemka!

Nowy blog z książką został już założony!
http://cykl-istoty-przeznaczenie.blogspot.com/
Oto link. reszty dowiedzie się już źródle docelowym.
Love,
Mara.

O blogu.

Powieść na nowym blogu, który dopiero zostanie założony będę prowadzić z moją najlepszą przyjaciółką.
Ewelina też ma talent pisarski, może nawet większy ode mnie. Cieszę się spodobał Wam się pomysł z powieścią. Tak się zastanawiam, czy może ją wydać? Kojarzycie "Piosenki dla Pauli"?
Blue Jeans, autor tą książkę pisał właśnie na blogu, a czytelniczki nakłoniły go potem do wydania.
Napiszę kiedy blog będzie założony. Na razie napisałyśmy 1 rozdział.  Mam nadzieję, że polubicie Ewelinę.
Tylko ostrzegam. Ona pisze bardziej przygodowe, i kryminalne wątki.  W tym "związku" ja jestem optymistką, więc nie dziwcie się kiedy jakiś bohater zostanie zlikwidowany w bardzo "efektywny" sposób. :p
Love,
Mara.

poniedziałek, 22 października 2012

Cześć!

Miałam dodać, wiem, ale zgubiłam zeszyt! Ta szkoła mnie dobija. 29.10 będzie premiera Little Things
Jaram się ^^
Naprawdę przepraszam, ale nie dodam póki nie znajdę zeszytu.Wtorek i środa  mam spr. z maty i muszę zakuwać.  Bleeeee
Ale do piątku na 100% dodam.
Co zamierzacie robić w Halloween? Ja będę łazić z moją paczką po mieście. Już się boję co wymyślą chłopcy z 1D!
Love,
Mara.

piątek, 19 października 2012

Imagin.

Louis.
 Stoję w kuchni i czekam na jego powrót. Był w trasie 3 miesiące. Sterczę w tym głupim oknie już z 20 minut.
Siadam na kanapę. Zaczęłam przeglądać jakieś stare czasopismo. Naglę usłyszałam dźwięk klucza przekręcanego w zamku.
-Wróciłem!-krzyknął zamykając drzwi.
Zrzucił buty, i podbiegł do mnie. Zaczęłam płakać.
-Czemu płaczesz? Nie cieszysz się, że wróciłem?-zapytał smutno.
-Nie...bardzo się cieszę. Bardzo za tobą tęskniłam. Ale, Louis...-nie umiałam mu tego powiedzieć.
-Co się stało?-dopytywał się zaniepokojony.
-Ja...Louis, ja mam raka.-szepnęłam.
-Czemu nie zadzwoniłaś? Przecież mogłem wcześniej przyjechać! Ile..-głos mu się załamał-Ile czasu ci zostało?
-Pół roku. Miałam mieć przeszczep, ale okazało się, że serce mojego dawcy jest wadliwe. Możemy tylko czekać. -łzy leciały mi ciurkiem.
-Och, Cassie. -objął mnie mocno.-Tak bardzo mi przykro. Mogę ci jakoś pomóc? Jakoś umilić ci czas w którym będziemy czekać na nowego dawcę?
-Ale Louis, nie wiemy czy będzie następny.
-Cassie, musimy wierzyć, że tak. To jak? Chcesz gdzieś pojechać? Pamiętam jak kiedyś mówiłaś o wycieczce  do Włoch.  A może do Polski? Słyszałem,że w Toruniu jest ładnie. Co ty na to?
-Hmmm, a co jeśli powiem, że chciałabym zostać z tobą w domu?-zapytałam
-Nie mam nic przeciwko.-Uśmiechnął się słabo i pocałował mnie.
Położyłam głowę w zagięciu jego szyi, i zaciągnęłam jego zapachem.
-Brakowało mi ciebie.-szepnęłam.
-Mi ciebie też.-odrzekł.
#Tydzień później#
-Dziękuję bardzo! Oczywiście! Stawię się jutro o ! Do widzenia!-zakończyłam  rozmowę.
Louis poszedł po zakupy, i zaraz powinien wrócić. Usiadłam w fotelu i zaczęłam rozmyślać o mojej przyszłości z Louisem. Gdy usłyszałam jak otwiera drzwi, od razu rzuciłam się do przedsionka naszego mieszkania.
-Louis! Dzwonili ze szpitala! Jutr idziemy do szpitala, bo zaleźli dla mnie dawcę! Uwierzysz?!-Louis rzucił zakupy, złapał mnie w talii i zaczął okręcać. W końcu posadził mnie na blacie w kuchni, i pocałował namiętnie.
-Wiedziałem! Boże, ale się cieszę! Cassie to niesamowite! O której?-wykrzyczał ze szczęścia.
-O 12. Zadzwoń do Liama i Harrego, a ja zadzwonię do Zayna i Nialla.
Pocałował mnie jeszcze raz, i oddalił się trochę.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni, i wybrałam numer Nialla.
-Halo?-odezwał się.
-Cześć Niall. Tu Cassie.
-O hej. Co się stało? Coś ty taka szczęśliwa?
-Zaleźli dla mnie dawcę! Jutro idę do szpitala!-powiedziałam.
-Naprawdę? Boże, ale się cieszę! Mam obdzwonić resztę?
-Nie. Loui dzwoni do Liama i Harrego, a ja za chwilę do Zayna. Ale dzięki.
-Nie no spoko. Mam przyjść do szpitala jutro?
-Byłoby miło. Ale jeśli masz inne plany to to nie musisz.
-Który to szpital?
-Ten na  Cal Street.
-Do jutra Cassie.
-Do jutra.
Teraz do Zayna.
-Hej Cassie. Co tam?
-Hej. No wiesz nic specjalnego. Tylko ładna pogoda,znaleźli mi dawcę serca, nawet ciepło jak na październik, nie?
-Cassie to świetnie! Kiedy przeszczep?
-Chyba jutro. Do szpitala idę jutro o 12.
-Gdzie?
-Na Cal Street.
-Do zobaczenia jutro o 12. Mogę wziąć Perrie?
-Jasne. Do  jutra.
-Pa pa-pożegnał się i rozłączył.
Już chciałam schodzić z blatu, ale zobaczyłam Louisa idącego w moja stronę, i zostałam na miejscu.
Położył dłonie na moich kolanach.
-Zadzwoniłeś do wszystkich?
-Tak. To co? Świętujemy? Jak wracałem, wypożyczyłem jakąś komedię romantyczną.
-Przecież ty nie lubisz takich filmów.
-Ale ty lubisz.
-Kocham cię
Ja ciebie też-szepnął i pocałował mnie.
Zdjął mnie z blatu, i posadził na sofie.
-Wezmę jeszcze tylko te zakupy, i już przychodzę.
Po chwili wrócił z płytą DVD.
Włożył ją do odtwarzacza, i puścił film.
Uśmialiśmy się jak nigdy.
Kiedy zobaczyliśmy napisy końcowe, odwróciłam głowę do Louisa i powiedziałam
-Jacie, jakie to było głupie!
-Dawno nie widziałem tak idiotycznego filmu. Mogę ci zadać jedno bardzo ważne pytanie?
-No jasne. Jak zawsze. O co chodzi?
Louis uklęknął  przede mną, i z kieszeni bluzy wyjął małe, czerwone pudełeczko.
-Cassie, wyjdziesz za mnie?-zapytał patrząc mi w oczy.
Nie umiałam wydobyć słów, więc tylko pokiwałam głową, a oczy zaszły mi łzami.
Na serdeczny palec drżącej ręki wsunął mi śliczny pierścionek z białego złota, wyciętym w kształt serca małym, fioletowym ametystem.
-Podoba ci się?
-Jest piękny! Och Louis, jesteś wspaniały!-powiedziałam i objęłam go za szyję. -Nie mogłam trafić na nikogo lepszego.
 -Ja też nie wyobrażam sobie  życia gdyby miało cię zabraknąć. -szepnął mi do ucha.
Ziewnęłam szeroko.
-Loui? A nie będziesz zły jeśli już się położymy?
-Jasne, że nie, chodź-powiedział i wziął mnie na ręce.
Postawił mnie w drzwiach łazienki. Weszłam, umyłam szybko zęby, i ubrałam jego ulubioną koszulkę.
Przebrana poszłam do sypialni, i położyłam się do łóżka.
Chwilę potem obok leżał już Louis, i wpatrywał się w moje zielone oczy.
-Dobranoc-szepnął obejmując mnie.
-Dobranoc-odszepnęłam wtulając się w jego klatkę piersiową.
#Następnego Dnia#
Otworzyłam oczy, i spojrzałam na zegarek. Była 9.40.
Popatrzyłam na Louisa. Obudzę go 10. Wstałam i po cichu wymknęłam się do łazienki.
Umyłam się i ubrałam luźne spodnie, i moją ukochaną koszulkę z pingwinami.
Weszłam do sypialni gdzie jeszcze spał Loui. Zaczęłam przygotowywać rzeczy, które muszę wziąć do szpitala. Nie wiem ile tam będę. Tydzień? Dwa?
Gdy skończyłam się pakować była 10.30
-Loui? Lou, wstawaj. -szepnęłam, a on otworzył zaspane oczy.
-Już-powiedział i przeciągnął się.
Usiadł na brzegu łóżka.
Podeszłam do szafy i wyjęłam czyste ciuchy dla Lou.
Położyłam mu je na kolanach.
-Proszę. Teraz idź się ogarnąć.
-Dzięki-ziewnął.
Pokręciłam głową ze śmiechem.
-Jaki ty jesteś uroczy.
-Tak, tak. Wiem. Tylko nie zacznij piszczeć, błagam. -powiedział ze śmiechem.
Uśmiechnęłam się i poszłam ogarniać mieszkanie. Usłyszałam dźwięk lecącej wody. Niedługo po tym zamykaliśmy już za sobą drzwi.
Gdy dojechaliśmy do szpitala była 11.50
-Dzień dobry-powiedziała sztucznie uśmiechnięta recepcjonistka.-W czym mogę pomóc?
-Dzień dobry. Ja nazywam się Cassandra Davis, i dr.Travis kazał mi się stawić to dzisiaj.
-Ach, tak. Cassnadra Davis. Proszę iść do sali nr.6 i poczekać chwilę.
-Dobrze, dziękuję.
Złapałam Louisa za rękę i poszliśmy do sali nr.6
Po chwili przyszedł dr.Travis.
-Dzień dobry panno Davis.
-Dzień dobry panie doktorze.
-Mamy dla ciebie serce. Czy możemy operować o 14.30?-zapytał
Popatrzyłam na Louisa.
-Im szybciej tym lepiej, nie?-powiedział.
-No chyba tak.-zwróciłam się teraz do dr.Travisa.-Tak. 14.30.
-Świetnie. Proszę za mną.-rzekł, i poprowadził nas do sali na drugim końcu szpitala.
-Zapraszam. Można sie już rozpakować. Zobaczymy się o 14.30-uśmiechnął się i wyszedł.
Usiadłam po turecku na łóżku. Torba wylądowała po łóżkiem.
#14.30#
-Do zobaczenia.-powiedziałam Louisowi gdy wjeżdżałam na salę operacyjną.
-Do zobaczenia.-odpowiedział drżącym głosem.
#Kilka godzin później oczami Lou#
Siedzę w tej cholernej poczekalni już ze trzy godziny.
Podniosłem wzrok i zobaczyłem Harrego, Liama, Nialla i Zayna z Perrie idących korytarzem.
-Cieszę się, że przyszliście.-uśmiechnąłem się.
-Nie było innej opcji. Przecież nie mogliśmy pozwolić żebyś siedział tu sam. -odpowiedział Harry.
Cały czas zajmowali moje myśli jakimiś głupotami. Bardzo mi to pomogło.
Po godzinie przyszedł dr.Travis.
-Przepraszam? Pan jest chłopakiem panny Davis?
-Narzeczonym. Jak poszła operacja?
-Świetnie. Cassandra to silna dziewczyna. Jeśli pan chce, można do niej iść. Tylko prosiłbym maksymalnie trzy osoby na raz. Widzę, że sporo was się tu zebrało. -powiedział z uniesioną brwią.-Za chwilę powinni ją przywieść do tej sali.
-Dziękuję bardzo-podziękowałem mu.
Dr.Travis poszedł, a chłopcy i Perrie zaczęli mi gratulować.
-Narzeczony powiadasz?- powiedział Niall.
-No tak. Od wczoraj.-uśmiechnąłem się.
-Super. Gratulacje.-odrzekła Perrie.
-Dzięki. W ogóle dziękuję wam wszystkim, że tu ze mną siedzieliście.
-Nie ma za co. Naprawdę.-poklepał mnie po plecach Liam.
W tym momencie zobaczyłem jak wiozą Cassie.
Ustawili jej łóżko, pielęgniarki i cały ten szpitalny zastęp wyszedł a ja od razu  wparowałem do jej sali.
#Oczami Cassie#
Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam, to Louisa siedzącego na krześle.
-Hej-powiedziałam słabym głosem.
-Obudziłaś się! Jak się czujesz?
-Dobrze.
I WSZYSCY ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE.
KONIEC.
######################
Nie umiem pisać krótkich imaginów. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Raczej moje imaginy będą z happy endem. Smutne mnie dobijają. Jutro najpóźniej w niedzielę dodam 7 część.
Love,
Mara.