Powered By Blogger

sobota, 1 grudnia 2012

Hejkaaa


1.569 Harry czuwa nad moim blogiem ^^ Rano byłam na basenie i jaki miałam numer szafki? Oczywiście 69.
 Wiem, że późno, chciałam jutro, ale obiecałam dziś to będzie dziś. ^^
Widzieliście tego twitlongera? Sama nie wiem co o tym myśleć. Wierzyć czy nie? Czy One Direction to wymysł milionów nastolatek na całym świecie? Wątpię.  Sugeruje, że Zerrie jest ustawione. Że Eleanor nie istnieje, bo ma na imię Christina...To wszystko bez sensu, ale oceńcie sami: http://blogoonedirectionbloganki.blogspot.com/

Część 12(chyba)

-Miałaś brata?-zapytał zdziwiony.
-Tak. Był pięć lat starszy. Kiedy rodzice zginęli...poszliśmy na policję. gdy funkcjonariusz powiedziała, że rodzice nie żyją, siedziałam mu na kolanach i chlipałam mu w koszulkę.
Potem nas wypuścili. Może inaczej, kazali nam czekać w poczekalni, ale on wziął mnie za rękę i uciekliśmy. Zaprowadził mnie pod Dom Dziecka i  powiedział, że po mnie wróci. Nie wrócił.
Przez pół roku ciągle wystawałam w oknie. Bardzo go kochałam, a on mnie porzucił.
Tylko czemu mnie wtedy zostawił? Od zawsze byliśmy bardzo zżyci ze sobą.
Chciałabym się z nim zobaczyć. -zakończyłam drżącym głosem.
-A jak miał na imię?-zapytał beznamiętnie.
-Austin. Ale mówiłam na niego Luke, nie wiem dlaczego. Rodzice planowali dać mi na imię Cornelia, ale w dniu mojego urodzenia, kiedy pielęgniarka przyszła zapytać o imię, zanim mama zdążyła odpowiedzieć, Luke wydarł się "Catherine!" i tak  już zostało. On dał mi imię, więc czuł się za mnie odpowiedzialny. To jemu mówiłam moje największe sekrety. Może uznasz to za głupie, ale w głębi serca czuję, po prostu wiem, że żyje, i  kiedyś mnie znajdzie. -powiedziałam cicho.
-Wcale nie. Też tak miałem. Jak miałem siedem lat, miałem psa. Wabiła się Brooke. Pewnego dnia wróciłem ze szkoły, a mama cała zapłakana powiedziała, że Brooke uciekła.  Szukaliśmy jej pół roku. Wszędzie wisiały plakaty, mama jeździła po okolicy i rozpylała swoje perfumy i nic. Aż w końcu wszyscy oprócz mnie orzekli, że na pewno nie wróci. Jednak psina postanowiła nas zaskoczyć i po 10 miesiącach od ucieczki wróciła. Wychudzona, chora, ale wróciła. Od tamtej pory słucham głosu serca. Mam nadzieję,  że Austin cię  znajdzie. - pocałował mnie w czubek głowy. Wziął chusteczkę i otarł nią łzy spływające po moich policzkach.
-Często-zaczęłam łamiącym się głosem-Gdy leżałam już w łóżku myślałam o Luke'u. Zamartwiałam się czy nie jest chory czy coś takiego. Ale później dałam sobie spokój. Teraz, czasami zastanawiam się co u niego.-zakończyłam.
-Przykro mi skarbie.-oparł policzek na mojej głowie.-Nie płacz. Jeśli czujesz, że Austin wróci, to jestem pewien, że tak się stanie. -zapewnił mnie.
-Dziękuję. -szepnęłam i spojrzałam mu w oczy. -Dawno  już straciłam nadzieję. A ty tak po prostu ją przywróciłeś. -przerwałam i pocałowałam go w usta. -Nie wiem jak mogę ci się odwdzięczyć.
-objęłam go mocno.
-Po prostu bądź. Poza tym, po to ma się przyjaciela. Żeby pocieszał, gdy jest trudniej.-powiedział.
-No teoretycznie tak. Ale praktycznie, mogłeś to olać, powiedzieć Będzie Dobrze, i też nie miałabym się czego uczepić. A ty pokazałeś mi, że jeszcze może być okay. To nie jest takie nic. Nie wiem czy kiedykolwiek zdołam ci się odpłacić.
-Oczywiście, że zdołasz. Wystarczy, że będziesz taka jaka jesteś. Bo kocham ciebie, a nie osobę którą udajesz.-mówił zupełnie szczerze.
-Ja też kocham ciebie za ciebie a nie za Harrego Stylesa z  One Direction. Gdybyś nie był sławny, czułabym do ciebie to samo co  teraz.-pocałowałam go delikatnie.
Harry spojrzał mi głęboko w oczy.
#################################
I jak się podoba? Może jutro, dodam 13, ale raczej zajmę się drugim blogiem. ^^
Love,
Mara.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz