Powered By Blogger

wtorek, 30 października 2012

Heeeeeej

jak wchodziłam o 8 były 792 wejścia. O wpół do siedemnastej patrzę, a tam 816!!!!.
Tak jak obiecałam namiary na mojego....aska.
http://ask.fm/MaraHoran17
Od razu ostrzegam, na spam nie odpisuję. Nie mogę się jakoś wyrobić z tą 9 częścią. Ale jutro będę miała czas, to dodam. Imagin też pojawi się w najbliższej przyszłości.
Love,
Mara.

Przypadek?

Hej. Jeden z X-Factorowych coverów chłopców.
http://www.youtube.com/watch?v=pgELa1ro8w8
Przypadkowy dobór piosenki? Wątpię!
69'. 69' everywhere.
Love,
Mara.

poniedziałek, 29 października 2012

Little Things

Słuchaliście już? Boże, cudo!!!!!!! Przyznam niechętnie, że jak usłyszałam ją 1 raz, poryczałam się jak  małe dziecko. Postaram się jutro dodać 9 część.
Love,
Mara.

niedziela, 28 października 2012

Część 8



-Jesteś...kim?
-Sierotą. Moi rodzice zginęli w wypadku gdy miałam pięć lat.Rodzice taty już nie żyli, tata mamy też, a mama mamy była zbyt chora żeby się mną zajmować. Rok później zmarła. Mam ciotki, wujków, kuzynów ale nikt nie chciał pięciolatki z traumą na wychowanie. Trafiłam do domu dziecka, ale bardzo mnie tam lubili. W pierwszej klasie poznałam Sam. Nigdy nie sprawiałam kłopotów,uczyłam się dobrze. Tak sobie żyłam, a potem Sarah jako jedyna przyjęła mnie na staż. Poznałam ciebie, chłopaków i resztę już znasz. Czasami  trochę  tęsknię  za rodzicami, ale wspominam tylko te dobre chwile. Nie wspominam ich śmierci tylko ich życie.-mówiłam spokojnie, ale na takie szczegółowe wspomnienie o wypadku rodziców poczułam jak łzy spływają mi po policzkach.
Harry mocniej mnie objął.
-Ćśśśś. Już dobrze. Nie płacz. Moje kochanie. Nie powinienem był pytać. Przecież  gdybyś chciała, przecież sama byś powiedziała.
Otarłam łzy.
-Nie Harry. Dobrze, że zapytałeś. Ukrywałam to zbyt długo. Naprawdę.
Spojrzał na mnie niepewny czy nie zranił mnie w jakikolwiek sposób.
Uśmiechnęłam się, i ujęłam jego twarz w dłonie. Zbliżyłam się do niego na tyle, byśmy stykali się nosami.
-Harry, słońce, uwierz mi.-powiedziałam cicho.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
Harry ziewnął potężnie.
-Słoneczko, prześpij się. -pocałowałam go- Ja muszę posprzątać ten syf w garderobie, i pozmywać naczynia.-wyszłam z łóżka. Doszłam do drzwi i dodałam jeszcze-Jakbyś czegoś potrzebował, to mnie zawołaj. Słodkich snów.-uśmiechnęłam się.
Pomachał mi ,  położył się, i zakrył kocem po uszy.. Zeszłam do kuchni.
Kiedy skończyłam myć pierwszą miskę,  usłyszałam chrapanie Harrego.
"Ale był zmeczony"-pomyślałam.
Właśnie skończyłam zmywać, gdy zobaczyłam jak srebrny Lnad Rover Louisa sskręca w naszą ulkicę. Szybko wytarłam ręce i poszłam im otworzyć.
Wpuściłam ich do domu i od razu zastrzegłam, że mają być cicho, bo Harry właśnie zasnął.
-Obiecujemy-szepnął Liam.
-Ściągnijcie buty, i bardzo was proszę włóżcie zakupy do lodówki, co? Bo ja muszę iść układać te ciuchy w garderobie.
-Oczywiście. Postaram się żeby chłopcy byli cicho, ale cudów nie obiecuję.-powiedział Liam. Nasz kochany Daddy Directioner.
-Dziękuję.-przytuliłam go i cmoknęłam w policzek.- I chłopaki, jeszcze raz wielkie dzięki za całą pomoc. Jestem wam dozgonnie wdzięczna.-usmiechnęłam się i objęłam każdego z osobna.
-Drobiazg-odparli zgodnym chórem. Zaśmiałam się, przewróciłam oczami i poszłam do kuchni.
########################
Tak wiem. Za krótki. Ale moja mama już 3 raz krzyczy, że "Mam posprzątać  ten syf w pokoju!!". Mimo to, że jest posprzątane. Brak argumentów.
Love,
Mara.


Imagin.

Heeej! Co tam u was? Ja jestem chora, ale jutro mam plastykę którą kocham więc muszę iść do szkoły. Nie mogę się doczekać premiery Take me Home!!!!

Liam.

Jesteś z Liamem prawie rok. Wszystko  było dobrze. Aż do teraz. Ciągle jeździ po studiach, nagrywa i udziela wywiadów. Non stop nie ma go w domu. W ogóle nie spędzacie razem czasu. Tego dnia też siedziałaś sama. Nawet nie wiesz czy jest teraz w studio czy na kolejnym wywiadzie. Włączyłaś telewizor. Skakałaś po kanałach, aż natrafiłaś na MTV. Leciał wczorajszy, wieczorny wywiad chłopców. Słuchałaś bezmyślnie, ale nagle twoją uwagę przykuły słowa Liama. Na pytanie „Jak ci się układa z Twoją dziewczyną?” odpowiedział „Marta nie jest już moją dziewczyną”. Co? Jak to już nie jesteś jego dziewczyną? Wyłączyłaś telewizor z wściekłością. W tym momencie usłyszałaś przekręcanie klucza w zamku.  
-Martuś wróciłem!-krzyknął radośnie zdejmując buty w korytarzu. Pobiegłaś do niego ze łzami w oczach. Gdy tylko je zobaczył chciał cię przytulić, ale odepchnęłaś go.
-Co to miało być!?-wydarłaś się.
-O co ci chodzi? Zrobiłem coś nie tak?-zupełnie nie wiedział co się dzieje.
-JAK TO O CO?! O wczorajszy wywiad! Skoro nie chcesz już ze mną być, mogłeś mi to powiedzieć prosto w oczy! –krzyczałaś dalej.
-Mogę to wytłumaczyć.-oznajmił spokojnie.
-Proszę. Tłumacz się. –powiedziałaś drżącym głosem. Nie byłaś już nawet zła. Było ci niesamowicie przykro.  Przyjaciółka ostrzegała cię, że coś takiego może mieć miejsce. Lecz oczywiście nie słuchałaś jej. Nie mieściło ci się wtedy w głowie, że twój idealny Liam mógłby zrobić coś tak okropnego. A jednak, myliłaś się.
-Powiedziałem, że nie jesteś już moją dziewczyną bo  chciałem żebyś była kimś więcej. Miałem zamiar poprosić cię wczoraj, ale wróciłem późno, a dziś bardzo wcześnie wychodziłem. Dlatego pytam cię teraz-przerwał, uklęknął na jedno kolano i wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko. –Marta wyjdziesz za mnie?
Zakryłaś dłońmi usta. Cała się trzęsłaś. O Boże.-pomyślałaś.
Pokiwałaś powoli głową. Kiedy spojrzał w twoje zaszklone łzami oczy, twarz mu pojaśniała.  Liam ujął delikatnie twoja drżącą rękę i wsunął ci na palec śliczny pierścionek. Przyjrzałaś mu się dokładnie. Był naprawdę cudny. Srebrny, z małym diamencikiem. Chłopak wstał, i stanął naprzeciwko ciebie z otwartymi ramionami.  Wtuliłaś się w niego mocno. 
-Podoba ci się?-szepnął obejmując cię.
-Jest piękny. I, Liam przepraszam, że w ciebie zwątpiłam.-odszepnęłaś.
-Nie ma za co. Na twoim miejscu pewnie zrobiłbym to samo.-zapewnił.- A tak właściwie, to moja wina. Nie powinienem gadać takich rzeczy w wywiadach. Najpierw należało zająć się sprawą między nami. Przepraszam.
-Wybaczam ci. –uśmiechnęłaś się, a łzy znów popłynęły po twoich policzkach. Opanowała cię niewysłowiona ulga.  W jednej chwili stałaś na ziemi, a w drugiej Liam przerzucił cię przez ramię, i wbiegł z tobą po schodach.
                                         ***
Miesiąc później odbył się wasz ślub, a po roku na świat przyszła wasza córeczka.
WSZYSCY ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE.
KONIEC.
###########################
Mam nadzieję, że podoba się imagin. 
Love,
Mara.
                                                                                                             

sobota, 27 października 2012

Jeszcze One Little Thing

Tak jak obiecałam,  będzie  niespodzianka. Na 800 wejść dam namiary na mój profil z pewnego portalu ^^
Love,
Mara.

Heej!

Dziś już się nie wyrobię, ale 7 część jutro, a imagin na 700 wejść jakoś niedługo. 713! Nie no, niezłe tempo macie. Już wkrótce SUPRISE!!!!! Pozdrówka dla moich Osielskowych czytelników ^^
Love,
Mara.

czwartek, 25 października 2012

666

Demoniczna liczba wyświetleń!!!! Dzięki. ^^ Moja kuzynka do mnie zadzwoniła, i mówi, że ktoś chce wiedzieć skąd jestem. NIE POWIEM WAM!!
Love,
Mara.

Część 7

Hejka!!! W końcu upragniona 7 część! Po skoku ilości wejść, wnioskuję, że imagin z Zaynem się podobał. Cieszę się :p

Część 7

Harry miał dwuosobowe łóżko, więc wsunęłam się pod koc którym był przykryty, i położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
Objął mnie ramieniem i mocno trzymał. Zupełnie jakby chciał powiedzieć "Jesteś moja. Nigdy cię nie puszczę".
Przy Harrym czułam się taka bezpieczna i szczęśliwa. Znałam go długo, i wiedziałam, że nie da mnie skrzywdzić.
-Harry?
-Hmm?
-Powiedziałeś, że zbierałeś się już dłuższy czas żeby mi powiedzieć.
-Tak. Do czego zmierzasz?
-Ile? Jak długo to trwało?
-Półtora roku.
-Ile?-byłam zszokowana.
-Półtora roku.-powtórzył- Spodobałaś mi się już pierwszego dnia. Przez pół roku poznawałem cię. Jaka jesteś, jaki masz charakter. I stwierdziłem, że jesteś ideałem. Dlatego tak długo zwlekałem. Bałem się odrzucenia. Ale kiedy zobaczyłem przerażenie w twoich oczach, po tym jak osunąłem się po tej głupiej ścianie, wiedziałem, że teraz albo nigdy. To nie było planowane ani nic. Chciałem powiedzieć ci od razu, ale byłem zbyt skołowany żeby powiedzieć cokolwiek. Dopiero po tych lekach ogarnąłem się na tyle żeby  wydobyć z siebie słowa.
-Och, Harry. Ty też spodobałeś mi się pierwszego dnia, ale stwierdziłam, że chłopak który ma taki talent, i jest tak przystojny, że może mieć każdą nie będzie zainteresowany kimś takim jak ja. Nie robiłam sobie nawet nadzieji. Zawsze gdy gadałam z Sam, pytała o ciebie, a ja mówiłam , że jesteś gwiazdą i nie będziesz chciał takiej szarej myszki jak. ja, a ona odpowiadała, że jeszcze się zdziwię. Dziwny zbieg okoliczności.
-Ona wiedziała.-powiedział łagodnie.
-Serio?
-Powiedziałem jej. Chłopcy tez wiedzą. Im powiedziałem żeby nie próbowali cię podrywać, a Sammy, żeby mówiła ci, że jesteś sama. Żebyś nie czuła się samotna. A propos od kilku miesięcy chodzisz jakaś przybita. Mogę wiedzieć dlaczego?
-Właśnie dlatego! Czułam się taka jakaś dziwnie samotna. Wiem, że Sam jest dla mnie jak siostra, ale gdy jej nie było to nie miałam do kogo się przytulić, i po prostu tak siedzieć. Dziękuję ci za to.-powiedziałam.
-Nie musisz. Ale co z rodzicami? Dziadkami? Nie mówiłaś nigdy nic o rodzinie...
-Jestem sierotą.
W końcu to powiedziałam. Wiedziała tylko Sam która miała nikomu nie mówić.
Poczułam jak Harry sztywnieje. 
-Jesteś...kim?
#####################
Tak, tak wiem, Krótki. Nie chce mi się pisać. Jak jutro dodam 8 część będzie długa, obiecuję. 
Love,
Mara.

środa, 24 października 2012

Imagin.

Zayn.

Był październikowy poranek. Szłam ulicą. Pomimo to, że minęły już 2 tygodnie dalej nie mogłam się pozbierać po rozstaniu z moim byłym. Brakuję mi jego bliskości.
Nagle wpadłam na kogoś, na jakiegoś  chłopaka.
-Przepra...-zamarłam w pół słowa. To był Zayn. Tak ten Zayn Malik z One Direction!!!!!!!!! Akurat miałam na sobie kurtkę basseballówkę, z 1D.
Uśmiechnął się.
-Widzę, że jesteś fanką One Direction. Chcesz autograf?-zapytał. Był bardzo miły.
Pokiwałam głową. Wyjęłam z kieszeni zdjęcie 1D. Wyciągnął marker i położył zdjęcie na ławce.
-Proszę.-wcisnął mi do ręki zdjęcie, odwrócił się i odszedł. Popatrzyłam na jego podpis, ale zauważyłam tam coś jeszcze. Tak. To był numer telefonu. A po nim mały dopisek "Call  Me Maybe"
Spojrzałam w kierunku w którym odszedł, ale zniknął za zakrętem.
Wróciłam do mojego mieszkania. Było małe ale przytulne.
Usiadłam na podłodze. Cały czas wpatrywałam się w jego numer telefonu. Może to pomyłka? Chociaż to niemożliwe. Spodobałam się ZAYNOWI MALIKOWI!!!!!! Wow. Przez godzinę rozważałam: dzwonić czy nie dzwonić?
W końcu wzięłam telefon i zadzwoniłam.
-Halo?-odebrał
-Cześć. Tu dziewczyna z parku.-powiedziałam niepewnie.
-Och, cześć. Już się bałem, że nie zadzwonisz. Umówimy się na kawę?
-Dobrze. Kiedy?
-O 14 w Tropic ok?
-Będę. Do zobaczenia.
-Super. Do zobaczenia-pożegnał się i rozłączył.
Boże jestem UMÓWIONA Z ZAYNEM MALIKIEM!!!!!!!!!!!  Normalnie nie chce mi się wierzyć.
Spojrzałam na zegar. Dochodziła 13. Pobiegłam do pokoju. Wybrałam http://stylowi.pl/1588376
przebrałam się i poszłam do łazienki. Poprawiłam makijaż. Była 13.50. Tropic jest zaraz za rogiem.
Wyszłam z domu, i równo o 14 otwierałam drzwi do kafejki. Zayn już na mnie czekał.
Usiadłam naprzeciw niego.
-Hej-uśmiechnęłam się.
-Cześć. Ślicznie wyglądasz.-powiedział.
-Dzięki-zawstydziłam się.- Jak idzie nagrywanie Take Me Home?
-Dobrze. Doszlifujemy jeszcze szczegóły. Już nie mogę się doczekać aż w końcu wydamy tą płytę!
-Ty? Daj spokój! Directioners świrują odkąd dotarły do nas informacje o tytule!-powiedziałam szczerze.
-No wiesz...Nie jestem pewien czy będzie im się podobać. -wyznał.
-Nie żartuj. Na pewno im  się spodoba. Będą jej słuchać non stop.
-Myślisz?
-Wiem-uśmiechnęłam się.
Później tematy potoczyły się jak głaz z góry. Gadaliśmy, jakbyśmy znali się od zawsze.
-Pytałem cię już o imię?-wypalił nagle.
-Jeszcze nie.
-Więc jak cię zwą dziewczyno?-zapytał ze śmiechem.
-Abigail.
-Abby!-ucieszył się.
Popatrzyłam na niego dziwnie.
-Eeee...zawsze bardzo lubiłem to imię.-jakby trochę się zaczerwienił.
Zaśmiałam się.
-Opowiedz mi coś o sobie. -rzekł.
-Mam 18 lat, 167 cm wzrostu, farbuję się na ciemny brąz, ale mój naturalny kolor to ciemny blond. Lubię zwierzęta, słucham One Direction, The Fray, Green Day. Planuję kupić psa. A z ostatnich newsów, 2 tygodnie temu zostawił mnie chłopak.-powiedziałam.
-Przykro mi. Może nie powinienem zapraszać cię na tę randkę.-rzekł smutno.
-Nie. Bardzo dobrze się złożyło. Byliśmy razem pół roku, ale po 4 miesiącach uczucie się wypaliło. Próbowaliśmy ratować jeszcze nasz związek, ale nie udało się. I tak jest mi trochę ciężko, ale da się żyć. Mogę wspominać nasze dobre chwile, ale nie mam  zamiaru rozpamiętywać tych wszystkich kłótni i sprzeczek o bzdury.-oznajmiłam.
-Fajnie, że masz takie podejście. Niewiele dziewczyn umie zdrowo spojrzeć na związek.-w tej chwili w telefonie Zayna odezwał się alarm.
-Muszę już iść. Uwierz zostałbym ale za 2 godziny mam wywiad, i muszę jeszcze dojechać.-powiedział smutno.-Daleko mieszkasz?
-Nie. Zaraz za rogiem.
-No to się zbieraj. Odprowadzę cię i jadę-uśmiechnął się.
Odpowiedziałam uśmiechem.
Wyszliśmy z kawiarni, a droga minęła w wesołej atmosferze.
Stanęliśmy pod moim blokiem.
-To tu.
-Dobrze. Zobaczymy się jutro?-zapytał z nadzieją.
-Jasne. Zadzwoń tylko.
-Super. To do jutra-pomachał mi i zaczął się oddalać.
-Pa -odmachałam mu i zaczęłam mocować się z zamkiem. Nagle poczułam jak czyjeś silne ramiona łapią mnie w talii, i obracają.
Ujrzałam Zayna. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Odwzajemniłam go.
Oderwał się ode mnie, popatrzył mi w oczy i uśmiechnął się. Odpowiedziałam tym samym.
-Gdybym tego nie zrobił, bardzo bym żałował.-szepnął.
Zaśmiałam się i przytuliłam go z całej siły.
-Co powiesz na mały, szybki test?-zapytałam z entuzjazmem.
-Bardzo chętnie.
Oparłam czoło o jego tors.
-Jaki mam kolor oczu?-padło pytanie.
-Niebieskie. Ciemnoniebieskie.-poprawił.
-Brawo!-podniosłam głowę i ucałowałam go w policzek.-Idź już, bo się spóźnisz.
-Racja-puścił mnie niechętnie.-Do jutra.
-Do jutra.
###################################
Mam nadzieję, że Wam się podoba. Jeśli chodzi o tego drugiego bloga, to są małe problemy, ale zostaną rozwiązane najszybciej jak się da. Co do 7 części, to nadal nie mam zeszytu, ale wiem gdzie jest. Jutro go przyniosę i dodam.
Love,
Mara.


wtorek, 23 października 2012

Siemka!

Nowy blog z książką został już założony!
http://cykl-istoty-przeznaczenie.blogspot.com/
Oto link. reszty dowiedzie się już źródle docelowym.
Love,
Mara.

O blogu.

Powieść na nowym blogu, który dopiero zostanie założony będę prowadzić z moją najlepszą przyjaciółką.
Ewelina też ma talent pisarski, może nawet większy ode mnie. Cieszę się spodobał Wam się pomysł z powieścią. Tak się zastanawiam, czy może ją wydać? Kojarzycie "Piosenki dla Pauli"?
Blue Jeans, autor tą książkę pisał właśnie na blogu, a czytelniczki nakłoniły go potem do wydania.
Napiszę kiedy blog będzie założony. Na razie napisałyśmy 1 rozdział.  Mam nadzieję, że polubicie Ewelinę.
Tylko ostrzegam. Ona pisze bardziej przygodowe, i kryminalne wątki.  W tym "związku" ja jestem optymistką, więc nie dziwcie się kiedy jakiś bohater zostanie zlikwidowany w bardzo "efektywny" sposób. :p
Love,
Mara.

poniedziałek, 22 października 2012

Cześć!

Miałam dodać, wiem, ale zgubiłam zeszyt! Ta szkoła mnie dobija. 29.10 będzie premiera Little Things
Jaram się ^^
Naprawdę przepraszam, ale nie dodam póki nie znajdę zeszytu.Wtorek i środa  mam spr. z maty i muszę zakuwać.  Bleeeee
Ale do piątku na 100% dodam.
Co zamierzacie robić w Halloween? Ja będę łazić z moją paczką po mieście. Już się boję co wymyślą chłopcy z 1D!
Love,
Mara.

piątek, 19 października 2012

Imagin.

Louis.
 Stoję w kuchni i czekam na jego powrót. Był w trasie 3 miesiące. Sterczę w tym głupim oknie już z 20 minut.
Siadam na kanapę. Zaczęłam przeglądać jakieś stare czasopismo. Naglę usłyszałam dźwięk klucza przekręcanego w zamku.
-Wróciłem!-krzyknął zamykając drzwi.
Zrzucił buty, i podbiegł do mnie. Zaczęłam płakać.
-Czemu płaczesz? Nie cieszysz się, że wróciłem?-zapytał smutno.
-Nie...bardzo się cieszę. Bardzo za tobą tęskniłam. Ale, Louis...-nie umiałam mu tego powiedzieć.
-Co się stało?-dopytywał się zaniepokojony.
-Ja...Louis, ja mam raka.-szepnęłam.
-Czemu nie zadzwoniłaś? Przecież mogłem wcześniej przyjechać! Ile..-głos mu się załamał-Ile czasu ci zostało?
-Pół roku. Miałam mieć przeszczep, ale okazało się, że serce mojego dawcy jest wadliwe. Możemy tylko czekać. -łzy leciały mi ciurkiem.
-Och, Cassie. -objął mnie mocno.-Tak bardzo mi przykro. Mogę ci jakoś pomóc? Jakoś umilić ci czas w którym będziemy czekać na nowego dawcę?
-Ale Louis, nie wiemy czy będzie następny.
-Cassie, musimy wierzyć, że tak. To jak? Chcesz gdzieś pojechać? Pamiętam jak kiedyś mówiłaś o wycieczce  do Włoch.  A może do Polski? Słyszałem,że w Toruniu jest ładnie. Co ty na to?
-Hmmm, a co jeśli powiem, że chciałabym zostać z tobą w domu?-zapytałam
-Nie mam nic przeciwko.-Uśmiechnął się słabo i pocałował mnie.
Położyłam głowę w zagięciu jego szyi, i zaciągnęłam jego zapachem.
-Brakowało mi ciebie.-szepnęłam.
-Mi ciebie też.-odrzekł.
#Tydzień później#
-Dziękuję bardzo! Oczywiście! Stawię się jutro o ! Do widzenia!-zakończyłam  rozmowę.
Louis poszedł po zakupy, i zaraz powinien wrócić. Usiadłam w fotelu i zaczęłam rozmyślać o mojej przyszłości z Louisem. Gdy usłyszałam jak otwiera drzwi, od razu rzuciłam się do przedsionka naszego mieszkania.
-Louis! Dzwonili ze szpitala! Jutr idziemy do szpitala, bo zaleźli dla mnie dawcę! Uwierzysz?!-Louis rzucił zakupy, złapał mnie w talii i zaczął okręcać. W końcu posadził mnie na blacie w kuchni, i pocałował namiętnie.
-Wiedziałem! Boże, ale się cieszę! Cassie to niesamowite! O której?-wykrzyczał ze szczęścia.
-O 12. Zadzwoń do Liama i Harrego, a ja zadzwonię do Zayna i Nialla.
Pocałował mnie jeszcze raz, i oddalił się trochę.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni, i wybrałam numer Nialla.
-Halo?-odezwał się.
-Cześć Niall. Tu Cassie.
-O hej. Co się stało? Coś ty taka szczęśliwa?
-Zaleźli dla mnie dawcę! Jutro idę do szpitala!-powiedziałam.
-Naprawdę? Boże, ale się cieszę! Mam obdzwonić resztę?
-Nie. Loui dzwoni do Liama i Harrego, a ja za chwilę do Zayna. Ale dzięki.
-Nie no spoko. Mam przyjść do szpitala jutro?
-Byłoby miło. Ale jeśli masz inne plany to to nie musisz.
-Który to szpital?
-Ten na  Cal Street.
-Do jutra Cassie.
-Do jutra.
Teraz do Zayna.
-Hej Cassie. Co tam?
-Hej. No wiesz nic specjalnego. Tylko ładna pogoda,znaleźli mi dawcę serca, nawet ciepło jak na październik, nie?
-Cassie to świetnie! Kiedy przeszczep?
-Chyba jutro. Do szpitala idę jutro o 12.
-Gdzie?
-Na Cal Street.
-Do zobaczenia jutro o 12. Mogę wziąć Perrie?
-Jasne. Do  jutra.
-Pa pa-pożegnał się i rozłączył.
Już chciałam schodzić z blatu, ale zobaczyłam Louisa idącego w moja stronę, i zostałam na miejscu.
Położył dłonie na moich kolanach.
-Zadzwoniłeś do wszystkich?
-Tak. To co? Świętujemy? Jak wracałem, wypożyczyłem jakąś komedię romantyczną.
-Przecież ty nie lubisz takich filmów.
-Ale ty lubisz.
-Kocham cię
Ja ciebie też-szepnął i pocałował mnie.
Zdjął mnie z blatu, i posadził na sofie.
-Wezmę jeszcze tylko te zakupy, i już przychodzę.
Po chwili wrócił z płytą DVD.
Włożył ją do odtwarzacza, i puścił film.
Uśmialiśmy się jak nigdy.
Kiedy zobaczyliśmy napisy końcowe, odwróciłam głowę do Louisa i powiedziałam
-Jacie, jakie to było głupie!
-Dawno nie widziałem tak idiotycznego filmu. Mogę ci zadać jedno bardzo ważne pytanie?
-No jasne. Jak zawsze. O co chodzi?
Louis uklęknął  przede mną, i z kieszeni bluzy wyjął małe, czerwone pudełeczko.
-Cassie, wyjdziesz za mnie?-zapytał patrząc mi w oczy.
Nie umiałam wydobyć słów, więc tylko pokiwałam głową, a oczy zaszły mi łzami.
Na serdeczny palec drżącej ręki wsunął mi śliczny pierścionek z białego złota, wyciętym w kształt serca małym, fioletowym ametystem.
-Podoba ci się?
-Jest piękny! Och Louis, jesteś wspaniały!-powiedziałam i objęłam go za szyję. -Nie mogłam trafić na nikogo lepszego.
 -Ja też nie wyobrażam sobie  życia gdyby miało cię zabraknąć. -szepnął mi do ucha.
Ziewnęłam szeroko.
-Loui? A nie będziesz zły jeśli już się położymy?
-Jasne, że nie, chodź-powiedział i wziął mnie na ręce.
Postawił mnie w drzwiach łazienki. Weszłam, umyłam szybko zęby, i ubrałam jego ulubioną koszulkę.
Przebrana poszłam do sypialni, i położyłam się do łóżka.
Chwilę potem obok leżał już Louis, i wpatrywał się w moje zielone oczy.
-Dobranoc-szepnął obejmując mnie.
-Dobranoc-odszepnęłam wtulając się w jego klatkę piersiową.
#Następnego Dnia#
Otworzyłam oczy, i spojrzałam na zegarek. Była 9.40.
Popatrzyłam na Louisa. Obudzę go 10. Wstałam i po cichu wymknęłam się do łazienki.
Umyłam się i ubrałam luźne spodnie, i moją ukochaną koszulkę z pingwinami.
Weszłam do sypialni gdzie jeszcze spał Loui. Zaczęłam przygotowywać rzeczy, które muszę wziąć do szpitala. Nie wiem ile tam będę. Tydzień? Dwa?
Gdy skończyłam się pakować była 10.30
-Loui? Lou, wstawaj. -szepnęłam, a on otworzył zaspane oczy.
-Już-powiedział i przeciągnął się.
Usiadł na brzegu łóżka.
Podeszłam do szafy i wyjęłam czyste ciuchy dla Lou.
Położyłam mu je na kolanach.
-Proszę. Teraz idź się ogarnąć.
-Dzięki-ziewnął.
Pokręciłam głową ze śmiechem.
-Jaki ty jesteś uroczy.
-Tak, tak. Wiem. Tylko nie zacznij piszczeć, błagam. -powiedział ze śmiechem.
Uśmiechnęłam się i poszłam ogarniać mieszkanie. Usłyszałam dźwięk lecącej wody. Niedługo po tym zamykaliśmy już za sobą drzwi.
Gdy dojechaliśmy do szpitala była 11.50
-Dzień dobry-powiedziała sztucznie uśmiechnięta recepcjonistka.-W czym mogę pomóc?
-Dzień dobry. Ja nazywam się Cassandra Davis, i dr.Travis kazał mi się stawić to dzisiaj.
-Ach, tak. Cassnadra Davis. Proszę iść do sali nr.6 i poczekać chwilę.
-Dobrze, dziękuję.
Złapałam Louisa za rękę i poszliśmy do sali nr.6
Po chwili przyszedł dr.Travis.
-Dzień dobry panno Davis.
-Dzień dobry panie doktorze.
-Mamy dla ciebie serce. Czy możemy operować o 14.30?-zapytał
Popatrzyłam na Louisa.
-Im szybciej tym lepiej, nie?-powiedział.
-No chyba tak.-zwróciłam się teraz do dr.Travisa.-Tak. 14.30.
-Świetnie. Proszę za mną.-rzekł, i poprowadził nas do sali na drugim końcu szpitala.
-Zapraszam. Można sie już rozpakować. Zobaczymy się o 14.30-uśmiechnął się i wyszedł.
Usiadłam po turecku na łóżku. Torba wylądowała po łóżkiem.
#14.30#
-Do zobaczenia.-powiedziałam Louisowi gdy wjeżdżałam na salę operacyjną.
-Do zobaczenia.-odpowiedział drżącym głosem.
#Kilka godzin później oczami Lou#
Siedzę w tej cholernej poczekalni już ze trzy godziny.
Podniosłem wzrok i zobaczyłem Harrego, Liama, Nialla i Zayna z Perrie idących korytarzem.
-Cieszę się, że przyszliście.-uśmiechnąłem się.
-Nie było innej opcji. Przecież nie mogliśmy pozwolić żebyś siedział tu sam. -odpowiedział Harry.
Cały czas zajmowali moje myśli jakimiś głupotami. Bardzo mi to pomogło.
Po godzinie przyszedł dr.Travis.
-Przepraszam? Pan jest chłopakiem panny Davis?
-Narzeczonym. Jak poszła operacja?
-Świetnie. Cassandra to silna dziewczyna. Jeśli pan chce, można do niej iść. Tylko prosiłbym maksymalnie trzy osoby na raz. Widzę, że sporo was się tu zebrało. -powiedział z uniesioną brwią.-Za chwilę powinni ją przywieść do tej sali.
-Dziękuję bardzo-podziękowałem mu.
Dr.Travis poszedł, a chłopcy i Perrie zaczęli mi gratulować.
-Narzeczony powiadasz?- powiedział Niall.
-No tak. Od wczoraj.-uśmiechnąłem się.
-Super. Gratulacje.-odrzekła Perrie.
-Dzięki. W ogóle dziękuję wam wszystkim, że tu ze mną siedzieliście.
-Nie ma za co. Naprawdę.-poklepał mnie po plecach Liam.
W tym momencie zobaczyłem jak wiozą Cassie.
Ustawili jej łóżko, pielęgniarki i cały ten szpitalny zastęp wyszedł a ja od razu  wparowałem do jej sali.
#Oczami Cassie#
Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam, to Louisa siedzącego na krześle.
-Hej-powiedziałam słabym głosem.
-Obudziłaś się! Jak się czujesz?
-Dobrze.
I WSZYSCY ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE.
KONIEC.
######################
Nie umiem pisać krótkich imaginów. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Raczej moje imaginy będą z happy endem. Smutne mnie dobijają. Jutro najpóźniej w niedzielę dodam 7 część.
Love,
Mara.






Siemka!!

Wczoraj o 16 byłam happy z 400-paru wejść. Teraz wchodzę,  a tam 530!!!!!!!!
Dodałabym 7 część, ale nie mogę znaleźć zeszytu!!  Pewnie moja przyjaciółka mi nie oddała. A mogłam jej nie dawać do czytania!! Ale nie martwcie się, jutro go od niej wezmę, i najpóźniej w niedzielę dodam 7 część, a w ciągu tygodnia 8, i jeśli dobrze pójdzie 9 też.  Chcecie, żebym dodawała imagin na każde np: 500, 600, 700,800 itp wejście? A na 1000 zrobię niespodziankę! Naprawdę, nie wiecie, ile to dla mnie znaczy. Kiedy czytałam blogi, a adminki pisały jakie są szczęśliwe, bo mają dużo wejść, nie rozumiałam tego.
Ale teraz wiem, że świadomość, że ludzie wracają do twojej twórczości jest niesamowite!  Piszę jeszcze książkę fantastyczną. Jeśli chcecie zobaczyć powieść z ręki Mary, to głosujcie na ankiecie, i piszcie.
Naprawdę Wam dziękuję.
Love,
Mara.

czwartek, 18 października 2012

Lawson

Lawson też byli w X-Factorze. Z tego programu, to chyba wszyscy wychodzą. Możliwe, że będę czasem tak robić, że zaczynam jakiś temat i piszę o nim, a potem dodaję jeszcze 3 albo 4 notki na ten sam temat, bo mi się cos przypomniało, czy coś takiego.
Love,
Mara.

LOL

Siedzę na YT i szukam  fajnych wykonawców. Często tak robię.
Mam:
-Megan Nicole
-Tifanny Alvord
-Kasia Gomoła (Tak Polka!)
-Alex Goot
-Greyson Chance
-Austin Mahone-mój faworyt czekam na debiutancką!
-Damian Skoczyk-
To  tacy trochę mniej znani, alę lubię jeszcze
Mitchela |Musso.
Oraz moje najnowsze odkrycie jest świetny
-Lawson
Standing in the dark
No po prostu ZAJE!!!!!!!!!!!
Jak wyda płytę, to od razu biegnę do Empiku!!!!!!!

Heeejkaaaa

Słyszeliście już Union J? Bardzo fajni są. Zobaczcie śpiewają Call Me Maybe  w X-Factorze. Niedawno odpadli. Trzymam za was kciuki Union J!
http://www.youtube.com/watch?v=SlPTte-qSpU
Jak macie ich od lewej do prawej:
1.Jamie Hamblett (JJ) 24 lata 
2.George Shelley 19 lat
3.Josh Cuthbert 20 lat
4.Jaymi Hensley 22 lata
George jest podobny do Hazzy, i na dodatek jest najmłodszy. Ma śliczny głos.
Ale najlepsza barwę ma  ten który śpiewa w 0:49  czyli Jaymi Hensley.
Naprawdę ich polubiłam, chociaż z One Direction nie mogą się równać :)
Love,
Mara.

Cześć kotki ;)

Nie wiem czy dodam dziś 7 część. Dawno nie dodawałam wiem, ale ta szkoła mnie dobija!!! Ciągle tylko sprawdziany i sprawdziany -,-
Na moim ukochanym blogu, a mianowicie http://blogoonedirectionbloganki.blogspot.com/
adminka dodała nagranie, jak chłopcy w radiu śpiewają LWWY  na żywo. Umarłam #PiszeZzaGrobu.
 http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=WtX3mxXYkEs
Polecam
Love,
Mara.

niedziela, 14 października 2012

Imagin.

Siedziałam na ziemi, opierając się o drzewo.  Było mi zimno, ale miałam to gdzieś.
Płakałam. Mój skarb, całe moje życie.  Właśnie się dowiedziałam, że mój  już teraz były chłopak mnie zdradził. I tą jeszcze z taką lafiryndą!  Fabian zawsze powtarzał mi "Jesteś Piękna" . Kłamał. Teraz to wiem.  Gdy teraz przypominam sobie jego oczy, za każdym razem gdy to mówił były zimne. Byłam w nim tak bezgranicznie zakochana. Nie widziałam tego.
Widziałam tylko to co chciałam widzieć. Byłam taka głupia!-pomyślałam.
-Hej, mała co się stało?-zapytał jakiś męski głos.
Podniosłam wzrok i ujrzałam śliczne niebieskie oczy.
Usiadł obok mnie.
Znam go skądś.
-Skąd my się znamy? Bo skądś cię kojarzę.-powiedziałam przez łzy.
-My się nie znamy, ale ja jestem Niall Horan. To dlatego mnie kojarzysz.-uśmiechnął się promiennie.
-No tak! Z One Direction. Czasem was słucham. Fajni jesteście.-też się uśmiechnęłam.
-Dzięki. Czemu płaczesz? Co się stało?-ponowił pytanie.
-Nic. Nic, czym gwiazda musiała zawracać sobie głowę.-powiedziałam.
- Mylisz się. Proszę powiedz mi. Jeśli ci nie pomogę, nie da mi to spokoju.-naciskał.
-Mój chłopak mnie...zdradził. Z jakąś plastikową lalą. On..-przerwałam-...był całym moim życiem. A cały czas mnie okłamywał.-dokończyłam.
-Ciężka sprawa. Ale najlepiej będzie, jeśli nie będziesz tego rozpamiętywać. Dobrze wiem, że  nie da się tak po prostu zapomnieć. Ale nie żyj przeszłością, tylko patrz w przyszłość. Wywal jego rzeczy, a jego numer w telefonie ustaw na ostatnim miejscu. Absolutnie nie usuwaj, bo jeśli zadzwoni, a ty odbierzesz, możesz mieć trudności z rozłączeniem się. A tak po prostu nie odbierzesz.-objął mnie niepewnie ramieniem. Był taki miły. I ciepły. Przysunęłam się trochę bliżej, żeby choć trochę się ogrzać.
-Jesteś strasznie zimna. Chodź, pójdziemy do jakiejś kawiarni. Ugrzejesz się.-wstał, i podał mi rękę.
Miałam ze sobą portfel, więc podniosłam się i poszliście do pobliskiej kawiarni.
Usiedliście przy oknie. Zamówiłam herbatę.
-Jak masz na imię?-zapytał Niall
-Tatiana.
-Ślicznie. Bardzo lubię to imię. I jego właścicielkę też zaczynam lubić. -uśmiechnął się.
-A ja zaczynam lubić takiego jednego niebieskookiego blondyna.-odpowiedziałam ze śmiechem.
Nagle przez okno ujrzałam jego.
Wstałam szybko z krzesła, i pobiegłam w głąb sali.
Sekundę potem obok mnie stał już Niall.
-Fabian, mnie szuka. Nie może mnie znaleźć. Nie może.-powiedziałam blondynowi.
Niall wziął wasze rzeczy, i podszedł do kelnerki.
-Przepraszam, gdzie jest tylne wyjście?-zapytał jej
-Proszę za mną. -powiedziała i  wyprowadziła nas na tyły lokalu. Pokazała żółte drzwi.
-Dziękujemy-powiedziałam.
-Proszę bardzo-uśmiechnęła się dziewczyna.
Wyszliśmy na zewnątrz. Niall dał mi moja bluzę, a potem ubrał swoją.
-Niall, mam do ciebie wielka prośbę.-powiedziałam.
-No jasne. O co chodzi?
-Mógłbyś odprowadzić mnie do domu?-poprosiłam
-Oczywiście.-uśmiechnął  się.
Szliśmy śmiejąc się.
Doszliśmy pod mój blok.
-Pójdziemy do mnie, chodź-powiedziałam łapiąc go za nadgarstek.
-Ale...
-Żadnego ale. Idziemy i już-pociągnęłam go za sobą. Nie opierał się.
gdy weszliśmy na moje piętro, zobaczyłam Fabiana, walącego w moje drzwi.
-Zostań tu-szepnęłam do Nialla.
Kiwnął głową. Jak on niesamowicie mnie rozumie.
-Czego tu szukasz?-zapytałam Fabiana ze złością.
Odwrócił się do mnie i złapał mnie za ramiona.
-Tatiano, proszę. To nie tak! Pro...-nie dokończył bo strzeliłam mu w twarz.
Złapał się za policzek.
-Wynoś. Się. Stąd. -wycedziłam.
Pobiegł przed siebie jak przestraszony szczeniaczek.
Niall wszedł po schodach. Otworzyłam drzwi, i weszliśmy do środka.
Zdjęłam bluzę, buty i usiadłam na kanapie.
Chwilę potem obok mnie usiadł Niall.
-Dobrze sobie poradziłaś-powiedział chłopak.
-Żartujesz? Uderzyłam go! Czuję się okropnie!-wyznałam.
Wstałam, i zaczęłam chodzić po pokoju.
-Uderzyłam chłopaka! Gdyby od razu nie poszedł, nie wiem czy nie rozpłakałabym się przy nim.-stanęłam przed nim-Ja uderzyłam chłopaka!
Posadził mnie sobie na kolanach i spojrzał mi w oczy.
-Julio nie mogłaś postąpić inaczej. Jeśli był na tyle głupi, żeby porzucić taka wspaniałą dziewczynę jak ty, dla jakiejś wymalowanej blondyny, to lepiej ułoży sobie życie z nią, niż z tobą. Nie zasługiwał na ciebie. I nie zamartwiaj się.  Złość piękności szkodzi.-położyłam stopy za jego plecami. Przybliżyłam się do niego na tyle, że stykaliśmy się czołami.
-Sugerujesz coś?-szepnęłam.
W odpowiedzi musnął ustami moje wargi. odpłaciłam się tym samym. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Poczułam taki dreszcz, jakiego nigdy nie czułam.
Nagle Niall odsunął się ode mnie i zalał rumieńcem.
-Przepraszam. Nie powinienem był, przecież ty dopiero co z kimś zerwałaś-powiedział zawstydzony.
-Niall-uniosłam palcem jego głowę.-Ja nic nie mówię. Ale obiecaj mi jedno.
-Co takiego?-zapytał z wyraźną ulgą.
-Nigdy, przenigdy mnie nie okłamuj. Obiecujesz?-powiedziałam poważnie.
-Obiecuję-odrzekł.
###########
I jak podoba się? Wiem, że długi, ale ja nie umiem pisać krótkich imaginów.
7 część będzie jakoś w tym tygodniu. W sensie, że tym co się jutro zaczyna ;p
Love,
Mara.





Część 6 +coś

Hejka!!! Jesteście niesamowici! Koło 21 pisałam, że na 400 wejść dodam imagin. O 10 patrzę, a tam 403 wejścia.  DZIĘKUJĘ!!!
Część 6
Gdy po 25 minutach Lou otwierał drzwi, chłopcy siedzieli w salonie.
Louis wyjaśnił im wszystko.
Harry poszedł do łazienki, więc weszłam do salonu.
-Słuchajcie. Mogę was prosić o jeszcze jedną  rzecz?-zapytałam.
-Jasne-odrzekli zgodnym chórem.
-Pojedźcie do supermarketu po zakupy, i wstąpcie do apteki po tabletki dla Harrego. Tu macie receptę.-położyłam kwitek na stoliku.
-No to się zwijamy-powiedział Liam wstając.
Weszłam na chwilę do kuchni, wyszłam, i zobaczyłam jak wszyscy czterej się ubierają.
-Jedziecie wszyscy czterej?-zapytałam zdziwiona.
-Tak. Damy mu trochę spokoju-odpowiedział Zayn.
-Ok. To hej.
Pożegnali się i wyszli. Poszłam do pokoju Harrego Leżał w łóżku ubrany w swój ulubiony dres, i oglądał TV.
Otworzyłam drzwi i stanęłam w progu.
-O Catty!-uśmiechnął się szeroko. Jedyny z całego zespołu nazywał mnie Catty. Tak miała na imię jego zmarła przyjaciółka. Opowiadał mi o tym.-Wejdź.
Zamknęłam za sobą drzwi, a on przesunął się na łóżku i poklepał miejsce obok siebie.-Siadaj.
Usiadłam.
-Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś?-zapytałam z troską.
-Dobrze. Trochę boli mnie głowa. Powiedz mi, jakim  sposobem jest tak cicho? Co zrobiłaś chłopakom? zapytał.
-Nic. Pojechali po zakupy i tabletki dla ciebie.-odrzekłam
-Wszyscy czterej?-zdziwił się.
-Też byłam zdziwiona, ale powiedzieli, że chcą ci dać trochę spokoju. Bo kto jak kto, ale oni nawet jak są cicho, to są głośno. -zaśmialiśmy się.
Harry ziewnął.
-Chce ci się spać? To jaj już pójdę, a ty się prześpij.-powiedziałam wstając.
Ale Harry złapał mnie za nadgarstek.
-Catty, poczekaj.-powiedział poważnie.
Usiadłam z powrotem. Spojrzał mi w oczy.
-Chciałem...chciałem ci bardzo podziękować. Tak bardzo o mnie dbasz, choć wcale nie musisz.Dziękuję.
-Harry, słońce...-nie dał mi skończyć.
-Jeszcze jedno. Zbieram się na to już jakiś czas...chciałbym zapytać czy ty...-przerwał.
Nadal się we mnie wpatrywał.
Wiedziałam  o co chce zapytać.
Chce zapytać czy z nim będę.
Nie musiał kończyć.
-Harry...
Posmutniał, i spuścił wzrok.
-Tak-wypaliłam.
-Co?
-Tak Harry. Będę z tobą.
Rozpromienił się. Przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Odwzajemniłam całusa.
Ten ruch wyraźnie go zachęcił, bo  zaczął całować mnie po szyi.
Gdy skończył odpłaciłam się czułym pocałunkiem w policzek.
Spojrzałam w jego zielone, duże oczy.
-Masz piękne oczy.-szepnęłam.
Pocałował mnie w czoło.
Przesunęłam się wyżej i spojrzałam na szwy na jego czole. Miał siniaka na pół czoła!
-Mocno co przywalił-przejechałam palcem po ranie. Skrzywił się lekko.
-Przepraszam-szepnęłam mu do ucha, i ucałowałam bolące miejsce.
-Nic nie szkodzi.-uśmiechnął się.
########################
6 część jest najbardziej romansowa.  W 7 i 8 będzie ciekawiej.
Niedługo pojawi się obiecany imagin.
Love,
Mara.




sobota, 13 października 2012

No cześć :p

Nie dodałam dziś sorcia. Oglądaliście rozpoczęcie roku w Akademii 1D na livestream? One Night! Klaudia i Aneta mają nadzieję, że szkoła przetrwa. Ja, i chyba reszta Directioners jest tego pewna!! Podobno jesli szkoła wypali w wakacje będzie obóz. Jeeeeej!!!! Jedziemy !!!!! Jak będzie 400 wyświetleń, dodam imagin niezwiązany z opowiadaniem.  Tak myślę, że na koniec postów będę dodawać taki cytat, albo złotą myśl z fiołka w grudniu. Złota myśl  na dziś: Uśmiechnij się! Tylko uśmiech uczyni Cię piękniejszą niż jesteś.
Love,
Mara.

Hejo!

Liam i Louis zrobili sobie tatuaże!!!!!!!!!!!!! Potwierdzone przez Lou, na jego tt.
Został jeszcze tylko Niall.
Love,
Mara.

Info

Cześć wszystkim!  Kolejna część będzie jakoś koło 17 lub 18. Wcześniej nie mogę, a o 18.55 zaczynają się lekcje. A właśnie, przyjęli mnie do szkoły!!! https://www.facebook.com/pages/Directioners-School-Poland/281492021965815
Szkoła dla polskich Directioners im. Simon'a Cowella. Jaram się :D
Na moim ulubionym blogu o 1D znalazłam dziś remix WMYB. Macie linka, i wbijajcie.
http://blogoonedirectionbloganki.blogspot.com/2012/10/to-jak-suchanie.html
Love,
Mara.

środa, 10 października 2012

Cześć Kotki!!

Witam Was bardzo serdecznie, oraz baaaaaardzo dziękuję za te 325 wyświetleń. Naprawdę dużo to dla mnie znaczy. Jeszcze jedno, 6 część będzie do niedzieli. Jutro, piątek, sobota, albo w niedzielę. Wiem, że, miała być dzisiaj, ale mi się nie chce. Tak, ja też Was Kocham!!!!! Zawsze się uśmiechaj, bo tylko tym zrobisz na przekór ludziom, którzy źle ci życzą. Takie zdanie z fiołka w grudniu.
Love,
Mara.

niedziela, 7 października 2012

Część 5

-Co mi strzeliło do głowy?-powiedział łamiącym się  głosem Lou.-Jestem przecież dorosły, a zachowałem się jak dziesięciolatek. Jak mogłem być tak nieodpowiedzialny? Powiedz mi, jak?-zapytał patrząc na swoje drżące dłonie.
-Louis.-Nie zareagował.-Louis, spójrz na mnie.
Spojrzał na mnie zaszklonymi od łez, niebiesko-zielonymi, smutnymi oczami.
Objęłam dłońmi jego zimne ręce.
Popatrzyłam mu głęboko w oczy.
-Harry to twój najlepszy przyjaciel. Nie zrobiłeś tego specjalnie, więc na pewno ci wybaczy. Nie martw się. Będzie dobrze.-powiedziałam.
Przytuliłam go mocno. Odwzajemnił uścisk.
Uśmiechnął się. Odpowiedziałam uśmiechem.
Po krótkiej chwili nadeszła lekarka i Harry. Szedł o własnych siłach.
Poderwaliśmy się z krzeseł.
Harry uśmiechnął się lekko na nasz widok. Miał szwy na czole.
-Co z nim?-zapytał Louis.
-Zaskakująco dobrze. Rezonans nie wykazał żadnych niepokojących zmian w mózgu.-Szwy są rozpuszczalne, więc nie będzie trzeba ich zdejmować, ale proszę przyjść za tydzień do kontroli. Pacjent musi odpoczywać przez jakiś czas, żadnej siłowni, a patrząc na pana pracę zero wywiadów i gal przez tydzień.  Pan Styles, dostał też leki, które powinny  działać za jakieś 10 minut. zwróciła się teraz do mnie.-Prosze podawać mu te tabletki raz dziennie.
-Dziękujemy bardzo.-powiedziałam
-Nie ma za co-uśmiechnęła się i odeszła.
Harry stał oparty o ścianę.
Louis podszedł do niego.
-Harry, ja...-zaczął niepewnie- Przepraszam. Zachowałem się jak dzieciak. Ta figurka...miała trafić w ścianę, cóż, chyba trochę chybiłem. Naprawdę przepraszam.-zakończył.
-Przeprosiny przyjęte.-uśmiechnął się Loczek.
Uściskali się na zgodę. Loui puścił Hazzę.
-Dobra, idziemy. Chłopaki będą się martwić.-wzięłam Harrego pod rękę i wyszliśmy ze szpitala.
############################
Wiem, że krótki, ale mi się nie chciało. :p
Dooooooo.......środy? Nie wiem. Zobaczymy.
Love,
Mara.

 

sobota, 6 października 2012

Część 4


-Niall! Przynieś szybko lód! Reszta wynocha!-zakomenderowałam.
Niall wystrzelił jak z procy, reszta chłopaków wywlokła się za nim.
Louis spojrzał na mnie przelotnie. Zobaczyłam jak bardzo się martwi.
Miedziana pamiątka była dość ciężka, a chłopak nie był słaby.
Zobaczyłam, że Harry zamyka oczy.
-Harry! Nie zasypiaj. Mów do mnie. Nie zamykaj oczu. Proszę.-jedną ręką trzymałam chusteczkę pod raną,
a drugą gładziłam go po policzku.
-Harry! Harry, spójrz na mnie.-podniósł oczy- Potrzymaj chusteczkę. Tak tu.-mówiłam łagodnie. Podniosłam, i naprowadziłam jego rękę na chusteczkę.-Dobrze. Tu. Trzymaj.  Skup się na moim głosie...-podeszłam do drzwi, otworzyłam je, i krzyknęłam-Niall! Potrzebne będą jeszcze plastry i woda utleniona!
-A gdzie są?!-odkrzyknął zdenerwowany.
-Szafka obok lustra w łazience! Ta po lewej!
-Dobra mam! Już lecę!-wrzasnął
Wróciłam do Harrego. Miał lekko przymknięte oczy, ale dzielnie wykonywał zadanie jakie mu wyznaczyłam.
-Harry? Harry, słyszysz mnie?-odłożyłam delikatnie jego dłoń i wymieniłam chusteczkę. Jęknął cicho w odpowiedzi. W tym momencie do pokoju wparował wyraźnie zdenerwowany, i cały czerwony Niall.
Za  nim wszedł Zayn.
-Niall, podejdź-wzięłam nową chusteczkę-Daj, wodę utlenioną.-chłopak od razu włożył mi w wyciągniętą rękę plastikową buteleczkę.Odkręciłam ją.-Harry. Harry, skup się na moim głosie.-polałam ranę wodą.
chłopak syknął cicho.-Już. Już kończę. Niall, masz może gazik?
-Mam-powiedział i wyjął z kieszeni bluzy gazik jałowy-Proszę.
-Dzięki-odpakowałam szybko gazę, i przyłożyłam do czoła Harrego.-Plaster...-podał mi plaster. Przykleiłam nim gazik.-Już dobrze Harry. -szepnęłam.-Zayn, zejdź proszę na dół i powiedz Louisowi, że jedziemy na szycie do szpitala. A, i zadzwoń jeszcze do Caren, o powiedz jej, że Harrego nie będzie.
-Wszyscy albo wcale.-powiedział do siebie i wybiegł z pokoju.
Założyłam Harremu moją różową opaskę na włosy. Usłyszałam jak Zayn coś krzyczy.
-Harry, słońce dasz radę wstać?-kiwnął głową.-Dobrze. Niall, pomożesz mi go podnieść? -Blondyn wziął Harrego z drugiej strony, i udało nam się go  postawić.
-Chodź. Idziemy. Powolutku.-szepnęłam  do niego. Szedł wolno, ale sam nie dał rady, więc podpierał się na mojej ręce, a Niall asekurował go z drugiej strony.
Udało nam się wyjść z pokoju.
Przy drzwiach wyjściowych, narzuciłam na siebie bluzę Liama, a Harrego okryłam kurtką któregoś z  chłopaków.
-Lou czeka w samochodzie.-poinformował mnie Zayn.
-Super. Dzięki. wszystkim za  pomoc-rzuciłam wychodząc.
-Cat!-zawołał za mną Liam
-Co?
-Buty. Zapomniałaś o butach-powiedział.
Spojrzałam na dół. Rzeczywiście.
-Faktycznie. Dzięki.-uśmiechnęłam się do Liama. Odpowiedział uśmiechem.
Zrzuciłam kapcie, i włożyłam balerinki, a  rozchodzone, ulubione, jasnoczerwone trampki Harrego wzięłam w rękę.
Drugą podałam mu żeby mógł się oprzeć.
Był październik. Narzuciłam Harremu kaptur na głowę.
Niall otworzył drzwi, a Loui właśnie odpalał silnik.
-Dzięks-szepnęłam
-Spoko.-odpowiedział.
Wyszliśmy z domu, i wsiedliśmy do samochodu.
Zapięłam pasy Harrego, potem swoje.
Chłopak ruszył.
-Co z nim?-zapytał zdenerwowany.
-Jest przytomny, i reaguje.-odrzekłam
Przez resztę drogi Loui nie odezwał się słowem. Widziałam jak trzęsą mu się ręce.
Gdy dojeżdżaliśmy wciągnęłam Harremu buty.
-Harry, Słońce wysiadamy.-powiedziałam odpinając jego pas.
Wyszłam z samochodu, podeszłam do jego drzwi, i pomogłam mu wysiąść. Zatrzasnęłam drzwi, a Louis zamknął auto.
Wyprzedził nas i otworzył szklane drzwi.
Opowiedziałam recepcjonistce co się stało. Po chwili Harry poszedł z jakąś lekarką do sali, a ja usiadłam z Louisem w poczekalni.
###################
Podoba się? Jutro pewnie będzie 5.
Love,
Mara.








czwartek, 4 października 2012

Hej, Hej Heloł!!

Właśnie przeczytałam na jakimś blogu, że Niallerek zwichnął sobie kostkę jak grał w rugby,  i będzie miał operację...
Niall, łączymy się z Tobą w bólu. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.
Love,
Mara.

Hey

Tak teraz myślę...
Czy gdyby Harry, nie dał pomysłu na One Direction, a zespół nazywałby się Status Single, to jakbyśmy się nazywały?
Zamiast Directionerkami, byłybyśmy Singielkami, czaicie?
Jakiś Chłopak-Hej. Czego słuchasz?
Ty- Jestem Singielką.
JC- Aha, spoko...-i odchodzi
Ty- Kurrrrrrrr

Ale by była zwała!!
Love,
Mara.


Siemkaa

Nie chce mi się dodawać dziś 4 części :p
Będzie  jutro, w sobotę, albo w niedzielę. I takie małe pytanko. Czy kończyć to opowiadanie? Bo  mam już pomysł, i nie wiem, czy pisać to jako kontynuację tego, czy zaczynać nowe...
Love,
Mara.

środa, 3 października 2012

Heeejka.

Dziś nie dam  rady dodać  4 części. Ale 13 listopada będzie premiera Take Me Home.
słuchaliście kiedyś Mitchela Musso? Fajny jest...
Love,
Mara.

wtorek, 2 października 2012

poniedziałek, 1 października 2012

Część 3

                         15 minut wczesniej oczami Zayna

-Ale namieszałeś!-zauważył Louis.
-No-wtórował Niall.
-Wiesz, naprawdę zrobiło jej się przykro.-powiedział Harry-Powinieneś ją przeprosić. Cat jest wrażliwa. Co ci strzeliło do głowy?-dopytywał się.
-Sam nie wiem.Tak...nie umiem tego wyjaśnić. Po za tym, nie sądziłem, że się zdenerwuje.-powiedziałem szczerze.
-Zayn. Idź przeprosić Cat. Proszę.-poprosił Harry.
Ma rację. Muszę ją przeprosić.
Wszedłem po schodach.
Zapukałem, i wszedłem. Cat układała ubrania.

                                                        Czas- teraz
                                                            Oczami Cat.
 -Czego tu szukasz?-powiedziałam oschle-twoje ciuchy są trzecie od lewej.
-Nie. Ja...-przerwał- Ja chciałem cię przeprosić-powiedział smutno.
Znieruchomiałam. Zayn chciał mnie przeprosić. Jestem w szoku.
Stałam jak słup soli.
-Przepraszam.Wybaczysz mi?-szepnął smutno.
Podeszłam do niego.
Objęłam Zayna w pasie, i spojrzałam w jego smutne, czekoladowe oczy.
-Oczywiście-powiedziałam-Ale nie rób tak więcej, dobrze?
-Dobrze.-mówił śmiertelnie poważnie.
-I jeszcze jedno.
-Tak?
-Uśmiechnij się!
Uśmiechnął się szeroko, a w ciemnych oczach chłopaka zobaczyłam iskierki radości.
-Tak lepiej-uśmiechnęłam się.
Puściłam go, i wróciłam do układania ubrań.
-Po co to ciągle układasz?
-Żeby nigdy  nie mieć problemu ze znalezieniem czegokolwiek.-rzuciłam w Zayna T-shirtem Liama.
Odrzucił go.
W zamian rzuciłam kurtką i swetrem.
Zaczęła się wojna. Chyba byliśmy bardzo głośno, bo po chwili do pokoju weszła reszta chłopców.
Liam, który stał na czele, od razu oberwał skarpetką Nialla.
W tej właśnie chwili wojna rozgorzała na dobre.
Podzieliliśmy się na dwa zespoły:
-Louis, Liam i Zayn vs Harry, Niall i ja.
Kiedy Liam oberwał butem w brzuch, padł na ziemię, i zamachał białą koszulką.
-WYGRALIŚMY!!!!-wydarł się Harry.
W odwecie, Louis rzucił przed siebie miedzianą figurką.
Figurka trafiła Hazzę w czoło.
Louis zakrył usta dłonią i zaklął cicho.
Harry osunął się po ścianie.
Uklękłam przy nim natychmiast.
###################################
Podoba się? Do niedzieli pojawi się następny. Myślę, że dodam
wcześniej, ale nic nie obiecuję.
Love,
Mara.
     


                                                 
               




Dziękuję !!!!!!!!!!!!

Od soboty z 171 do 199!!!!!!!
Boże, dziękuję!
Nawet nie wiecie ile to dla  mnie znaczy.
I przepraszam, że wczoraj nie dodałam 3 części, ale mnie nie było cały dzień w domu...
Love,
Mara.