15 minut wczesniej oczami Zayna
-Ale namieszałeś!-zauważył Louis.
-No-wtórował Niall.
-Wiesz, naprawdę zrobiło jej się przykro.-powiedział Harry-Powinieneś ją przeprosić. Cat jest wrażliwa. Co ci strzeliło do głowy?-dopytywał się.
-Sam nie wiem.Tak...nie umiem tego wyjaśnić. Po za tym, nie sądziłem, że się zdenerwuje.-powiedziałem szczerze.
-Zayn. Idź przeprosić Cat. Proszę.-poprosił Harry.
Ma rację. Muszę ją przeprosić.
Wszedłem po schodach.
Zapukałem, i wszedłem. Cat układała ubrania.
Czas- teraz
Oczami Cat.
-Czego tu szukasz?-powiedziałam oschle-twoje ciuchy są trzecie od lewej.
-Nie. Ja...-przerwał- Ja chciałem cię przeprosić-powiedział smutno.
Znieruchomiałam. Zayn chciał mnie przeprosić. Jestem w szoku.
Stałam jak słup soli.
-Przepraszam.Wybaczysz mi?-szepnął smutno.
Podeszłam do niego.
Objęłam Zayna w pasie, i spojrzałam w jego smutne, czekoladowe oczy.
-Oczywiście-powiedziałam-Ale nie rób tak więcej, dobrze?
-Dobrze.-mówił śmiertelnie poważnie.
-I jeszcze jedno.
-Tak?
-Uśmiechnij się!
Uśmiechnął się szeroko, a w ciemnych oczach chłopaka zobaczyłam iskierki radości.
-Tak lepiej-uśmiechnęłam się.
Puściłam go, i wróciłam do układania ubrań.
-Po co to ciągle układasz?
-Żeby nigdy nie mieć problemu ze znalezieniem czegokolwiek.-rzuciłam w Zayna T-shirtem Liama.
Odrzucił go.
W zamian rzuciłam kurtką i swetrem.
Zaczęła się wojna. Chyba byliśmy bardzo głośno, bo po chwili do pokoju weszła reszta chłopców.
Liam, który stał na czele, od razu oberwał skarpetką Nialla.
W tej właśnie chwili wojna rozgorzała na dobre.
Podzieliliśmy się na dwa zespoły:
-Louis, Liam i Zayn vs Harry, Niall i ja.
Kiedy Liam oberwał butem w brzuch, padł na ziemię, i zamachał białą koszulką.
-WYGRALIŚMY!!!!-wydarł się Harry.
W odwecie, Louis rzucił przed siebie miedzianą figurką.
Figurka trafiła Hazzę w czoło.
Louis zakrył usta dłonią i zaklął cicho.
Harry osunął się po ścianie.
Uklękłam przy nim natychmiast.
###################################
Podoba się? Do niedzieli pojawi się następny. Myślę, że dodam
wcześniej, ale nic nie obiecuję.
Love,
Mara.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz