Powered By Blogger

czwartek, 27 grudnia 2012

Część 14


                                                              *Następny Dzień*
Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek. Była 8.03. Idealnie. Zdążę się ogarnąć i jeszcze dam chłopakom śniadanie. 
Związałam czerwoną szopę na głowie w luźny kucyk i zbiegłam na dół. Szybko wystawiłam z szafek miski i sztućce, ustawiłam pięć szklanek, płatki i karteczkę, że mleko i sok mają w drzwiach lodówki. 
Poszłam do swojego pokoju otworzyłam szafę, wygrzebałam: http://stylowi.pl/2718691 (69 w linku XD)
i poleciałam do łazienki. Nałożyłam farbę na kudły, owinęłam w folię i musiałam czekać pół godziny, zbiegłam więc na dół i posprzątałam w salonie. Zajęło mi to idealnie trzydzieści minut. 
Zmyłam farbę wysuszyłam, i ułożyłam włosy. Wyglądały znośnie ale przydałaby im się mała poprawka. Podłączyłam lokówkę do kontaktu, a gdy ona się nagrzewała zdążyłam się ubrać i umalować. Kiedy lokówka była już gorąca, uważając by się nie oparzyć zakręciłam pasma w korkociągi. Dopiero po tym uznałam, że są okey. Do torebki wrzuciłam jeszcze telefon, szminkę, trochę drobnych i klucze od domu, a do ręki wzięłam kluczyki od auta Harrego. 
Weszłam cichutko do jego pokoju. 
Nie spał już. Była 10.20. 
Chłopak leżał i patrzył się w sufit. 
Obrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się. 
-przyszłam się pożegnać.-szepnęłam podchodząc do niego. Stanęłam i pocałowałam go w usta.-Nie wiem  kiedy dokładnie wrócę, ale tak koło drugiej powinnam być w domu. Mogę wziąć twój samochód?-zamachałam mu kluczykami przed nosem.
Pokiwał głową na "tak". 
-Dzięki skarbie. Napiszę jak dojadę. Papa.-cmoknęłam go w policzek.
-Pa kochanie. Powodzenia.-powiedział.
-Papa-pomachałam mu i zamykałam drzwi gdy  Harry mnie zatrzymał. Wstał i podszedł do mnie. 
Wziął mnie w ramiona i mocno przytulił. 
-Kocham cię.-szepnął do mojego ucha. 
-Ja ciebie też.-odszepnęłam.
-Ale ja ciebie bardziej-uśmiechnął się i rozczochrał mi włosy. 
Zaśmiałam się i zamknęłam drzwi zostawiając Harrego w pokoju. 
Zbiegłam na dół, ubrałam kurtkę, buty i wyszłam z domu. 
Wsiadłam do samochodu i odjechałam. 
O 10.55 stałam pod London Eye. 
Równo o 11 zobaczyłam wysoką postać idącą w moim kierunku. Stałam jak wryta gdy zobaczyłam jego niebieskie oczy. Kiedy stał przede mną zauważyłam, że sięgam mu zaledwie do brody!
Objęłam go w pasie. Spojrzałam mu w oczy i szepnęłam:
-Austin, ale ja za tobą tęskniłam. 
-Ja za tobą też.-odezwał się. 
Miał miękki, głęboki głos, lecz nadal słyszałam w nim nutkę tego głosu który pamiętam z dzieciństwa. 
-Chodź Cat, pójdziemy do kawiarni.-powiedział i zaprowadził mnie do Lavender Cafe
Usiedliśmy przy oknie. Zdjęłam płaszczyk a on zmierzył mnie wzrokiem. 
-Nie jesteś biedna-stwierdził z ulgą.
-Ty też nie-zauważyłam.
Uśmiechnął się.
-No nie. Z narzeczoną prowadzę sieć kwiaciarni. Kojarzysz może Luke's?-zapytał.
-Żartujesz! to moja ulubiona kwiaciarnia.! Kim jest ta szczęściara?
-Ma na imię Ellie. Pokaże ci.-rzekł i wyciągnął komórkę. Pokazał mi zdjęcie ślicznej, brązowookiej blondynki.
-Śliczna.-przyznałam. 
-A ty?-spytał chowając telefon.-Jak zarabbiasz?
-Kojarzysz One Direction?
-Ellie ich uwielbia. 
-Miałam staż u Sarah stylistki w X-Factorze. Zaczynałam w edycji w której byli. Zaprzyjaźniliśmy się i jeździłam z nimi na koncerty i w ogóle. Oficjalnie jestem ich stylistką, ale też zajmuję się domem. Gdyby nie ja, pewnie tonęliby w ilościach brudnych skarpetek i walających się wszędzie ciuchów.  Mamy taki system, w łazience stoją opisane kosze. Każdy ma swój przedzielony na pół, na ciemne i jasne rzeczy. A jak mi któryś wrzuci ciemne do jasnych, albo jasne do ciemnych, przez tydzień sprząta chatę. Po dwóch takich wypadkach, chodzą jak w zegarku.-zaczęliśmy się śmiać. 
-A jak tam z miłością? pozbierałaś się już po rozstaniu z Brianem?-spytał.
-Miałam cztery lata! Z miłością okey. Od wczoraj kogoś mam...-odrzekłam tajemniczo. 
-Kim jest ten szczęściarz?
 -Pan Harry Styles.
-Catherine Styles. Ładnie brzmi. Może zostać.-powiedział żartobliwie.-Jak długo?
-Od wczoraj.
-Bardzo długo.-rzekł sarkastycznie. 
-Co ty chcesz? Przyjaźnimy się od dwóch lat. 
Potem gadaliśmy jakbyśmy nie widzieli się max dwa tygodnie, a nie 12 l;at. 
W końcu zaczęłam ten smutny temat. 
-Austin?
-Hm?
-czemu mnie wtedy zostawiłeś?
####################################
I jak? Podoba się? Postaram się jutro dodac 15 część. Kocham was! Tak zupełnie bez powodu, po prostu was kocham ^^
Love,
Mara. 

Hej, Wielkie, wielkie Sorry!!

Boże, strasznie Was przepraszam, ale nie mam na laptopie Internetu! W desperacji dodaję z 11-letniego komputera mojej mamy -,-
 Część 13

Harry spojrzał mi głęboko w oczy.
-Masz piękne oczy-szepnął
-Dziękuję-odpowiedziałam i zaśmiałam się.
Chłopak zaczął  przeczesywać moje włosy palcami.
-Jaki ty masz właściwie naturalny kolor włosów?
-Trochę jaśniejsze od Lou.
-Chyba lepiej ci w czerwonych.
-Odkąd pamiętam chciałam mieć czerwone włosy, ale dyrektorka Domku pozwoliła mi się farbować dopiero jak skończyłam 15.
Pierwsze farbowanie zrobiłam dzień przed naszym spotkaniem.-uśmiechnęłam się.
-Hej, teraz mi przyszło do głowy. Zgłaszałaś zaginięcie Austina?-zapytał.
-Tak. Najpierw policja szukała go od tego dnia kiedy mnie zostawił pod Domem Dziecka. Trwało to 2 lata, a potem zaniechali całej akcji.
Poszłam zgłosić zaginięcie jeszcze raz. Rok temu. Nie chcieli przyjąć zgłoszenia, bo to było zbyt dawno, a po miesiącu znaleźli jego zwłoki. Ale to nie był Austin. On za prawym uchem ma małe gwiazdkowate znamię. A ten trup nie. -westchnęłam
Zawibrował mój telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i odczytałam wiadomość. Zamarłam.
-Co się stało?-zapytał zaniepokojony Harry.
-To...od Austina-szepnęłam podając mu telefon. Wziął go.
- "Kochana Catherine!
  Nie martw się o mnie.
Wkrótce się zobaczymy.
Austin xx"-przeczytał na głos Harry.
Dalej siedziałam w bezruchu. Moja twarz nie wyrażała emocji.
Chłopak był wyraźnie skołowany. Objął mnie.
Nagle zaczęłam się śmiać. Po moich policzkach płynęły łzy. Czułam całkowicie niewysłowioną ulgę.
Kiedy już się uspokoiłam, spojrzałam na Harrego. Nadal był z całkowitym szoku.
Położyłam dłonie na jego policzkach.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Och, kochanie. Nie wiesz co powiedzieć, prawda?-spytałam. Potwierdził.-Austin żyje! I obiecał, że niedługo się zobaczymy! Harry to cudownie!-obdarowałam go pocałunkiem w usta.
Odpłacił się obsypując mnie całusami.
-Cieszę się razem z tobą-uśmiechnął się.
-Kocham cię słoneczko.-szepnęłam.
-Ja ciebie też mała-odszepnął.
Przytuliłam go mocno.
Wyszłam z łóżka i zaczęłam skakać.
-Skarbie...co ty wyrabiasz?-zapytał zdziwiony.
-Jestem...taka...szczęśliwa...że muszę...jakoś...rozładować...energię.-wysapałam.
Skakałam tak długo, aż się zmęczyłam i wróciłam do Harrego do łóżka.
Znów zabrzęczał mój telefon.
-"Jutro o 11:00  przy London Eye.
Austin xx"-przeczytałam na głos.-Och, Harry! Po tylu latach! Ile minęło? 12 lat! Harry minęło 12 lat!-nie dowierzałam.
-Catty nie chcę cię martwić, ale...-zaczął niepewnie-Jak ty go poznasz? Przecież ostatni raz widziałaś go jako dziesięcioletniego dzieciaka,  a teraz Austin to dorosły facet! Ma 22 lata!
-O to się akurat nie martwię. Wszędzie poznam te jego niebieskie oczy. Austin jest klonem taty, a ja mamy. Był bardzo do niej przywiązany, za to ja byłam typową córeczką tatusia. -powiedziałam. Minęło tyle czasu a Austin dalej o mnie pamięta.
Resztę dnia spędziłam na wygłupianiu się i rozmawianiu z Harrym.
###########################
Tak wiem zabijecie mnie. Ale to nie moja wina!! Info o urodzinkach Eweliny dodałam z kompa w bibliotece. Od ostatniego posta tutaj nie mam Internetu i zaraz oszaleję, bo z tego grata nie da się korzystać normalnie, bo ciągle się zawiesza, albo wyskakują okienka których nie da się zamknąć...Porażka.
Mama powiedziała, że chyba  jutro albo pojutrze wezwie (nareszcie!) informatyka, żeby to naprawił. Spodziewajcie się 14 części.
Love,
Mara.


środa, 5 grudnia 2012

Hej!!

Przez cały czas śledziłam tą sprawę z mrs. X. Jestem happy, że złapali tą dziewczynę.
Jak wczoraj przyszłam do domu:
Ja-Mamo! Mamo! No mamo!!!
Mama-No co?
Ja- Wiem, że jutro mam kartkówkę z gegry, i nic nie umiem, ale mogę wejść na kompa? Bo się martwię o chłopców...Pliiiis!!!
Mama-Dobra, tylko się nie drzyj.


Na moim ulubionym blogu o 1D, adminka dała link to bloga shipperki Larrego. Post, w którym umieściła wszystkie momenty Larrego, wszystkie zdjęcie El i Lou oraz dla porównania zdjęcia Lanielle, plus własne spostrzeżenia...To wszystko jakoś mnie przekonało i zostałam shipperką Larrego. W sumie, to jeśli przyjrzymy się zdjęciom Eleanor z Lou, to widać, że to jest wymuszone. Na każdej fotce, przynajmniej jedno z nich patrzy w obiektyw, a poza tym różnica we wzroście El na 2 zdj. z tego samego dnia...Jak na moje, to mówi samo za siebie.

Apropos Lanielle, bardzo się cieszę, że znów są razem!!!! Ale nam zrobili prezent na Mikołajki, co?
No właśnie, ogarniacie, że jutro Mikołajki? Ja w ogóle zapomniałam i dzisiaj w szkole, przychodzę, idę do Eweliny, a ona się jara jakimiś prezentami, i gdyba co dostanie.
Ja-Hej. Nie za wcześnie na myślenie o prezentach na Gwiazdkę?
Ewelina-Przecież jutro Mikołajki!
Ja-Ale fajnie!
Nasz kumpel-Boże co za dziecko....
Ja-Tak, ja też cię lubię ^^


Zakochałam się w "She's not afraid"  "Nobody compares" i "Irresistible".
 Przyjrzyjcie się tej fotce Zayn'a:


Czy wam też jego nowy "wizerunek", czyli zrezygnowanie z pasemka ;( i takie "zapuszczenie" włosków przywodzi na myśl tego misia?:
 

Nie żeby Zayn wyglądał źle, bo jak zawsze wygląda bosko, ale jak tylko widzę te najnowsze jego zdjęcia, to nie mogę wyrzucić z głowy tego misia.
Niedługo weekend więc możecie się spodziewać 13 (chyba) części. Imagin  jest prawie skończony. Mój brak weny mnie przeraża.
Love,
Mara.

sobota, 1 grudnia 2012

Hejkaaa


1.569 Harry czuwa nad moim blogiem ^^ Rano byłam na basenie i jaki miałam numer szafki? Oczywiście 69.
 Wiem, że późno, chciałam jutro, ale obiecałam dziś to będzie dziś. ^^
Widzieliście tego twitlongera? Sama nie wiem co o tym myśleć. Wierzyć czy nie? Czy One Direction to wymysł milionów nastolatek na całym świecie? Wątpię.  Sugeruje, że Zerrie jest ustawione. Że Eleanor nie istnieje, bo ma na imię Christina...To wszystko bez sensu, ale oceńcie sami: http://blogoonedirectionbloganki.blogspot.com/

Część 12(chyba)

-Miałaś brata?-zapytał zdziwiony.
-Tak. Był pięć lat starszy. Kiedy rodzice zginęli...poszliśmy na policję. gdy funkcjonariusz powiedziała, że rodzice nie żyją, siedziałam mu na kolanach i chlipałam mu w koszulkę.
Potem nas wypuścili. Może inaczej, kazali nam czekać w poczekalni, ale on wziął mnie za rękę i uciekliśmy. Zaprowadził mnie pod Dom Dziecka i  powiedział, że po mnie wróci. Nie wrócił.
Przez pół roku ciągle wystawałam w oknie. Bardzo go kochałam, a on mnie porzucił.
Tylko czemu mnie wtedy zostawił? Od zawsze byliśmy bardzo zżyci ze sobą.
Chciałabym się z nim zobaczyć. -zakończyłam drżącym głosem.
-A jak miał na imię?-zapytał beznamiętnie.
-Austin. Ale mówiłam na niego Luke, nie wiem dlaczego. Rodzice planowali dać mi na imię Cornelia, ale w dniu mojego urodzenia, kiedy pielęgniarka przyszła zapytać o imię, zanim mama zdążyła odpowiedzieć, Luke wydarł się "Catherine!" i tak  już zostało. On dał mi imię, więc czuł się za mnie odpowiedzialny. To jemu mówiłam moje największe sekrety. Może uznasz to za głupie, ale w głębi serca czuję, po prostu wiem, że żyje, i  kiedyś mnie znajdzie. -powiedziałam cicho.
-Wcale nie. Też tak miałem. Jak miałem siedem lat, miałem psa. Wabiła się Brooke. Pewnego dnia wróciłem ze szkoły, a mama cała zapłakana powiedziała, że Brooke uciekła.  Szukaliśmy jej pół roku. Wszędzie wisiały plakaty, mama jeździła po okolicy i rozpylała swoje perfumy i nic. Aż w końcu wszyscy oprócz mnie orzekli, że na pewno nie wróci. Jednak psina postanowiła nas zaskoczyć i po 10 miesiącach od ucieczki wróciła. Wychudzona, chora, ale wróciła. Od tamtej pory słucham głosu serca. Mam nadzieję,  że Austin cię  znajdzie. - pocałował mnie w czubek głowy. Wziął chusteczkę i otarł nią łzy spływające po moich policzkach.
-Często-zaczęłam łamiącym się głosem-Gdy leżałam już w łóżku myślałam o Luke'u. Zamartwiałam się czy nie jest chory czy coś takiego. Ale później dałam sobie spokój. Teraz, czasami zastanawiam się co u niego.-zakończyłam.
-Przykro mi skarbie.-oparł policzek na mojej głowie.-Nie płacz. Jeśli czujesz, że Austin wróci, to jestem pewien, że tak się stanie. -zapewnił mnie.
-Dziękuję. -szepnęłam i spojrzałam mu w oczy. -Dawno  już straciłam nadzieję. A ty tak po prostu ją przywróciłeś. -przerwałam i pocałowałam go w usta. -Nie wiem jak mogę ci się odwdzięczyć.
-objęłam go mocno.
-Po prostu bądź. Poza tym, po to ma się przyjaciela. Żeby pocieszał, gdy jest trudniej.-powiedział.
-No teoretycznie tak. Ale praktycznie, mogłeś to olać, powiedzieć Będzie Dobrze, i też nie miałabym się czego uczepić. A ty pokazałeś mi, że jeszcze może być okay. To nie jest takie nic. Nie wiem czy kiedykolwiek zdołam ci się odpłacić.
-Oczywiście, że zdołasz. Wystarczy, że będziesz taka jaka jesteś. Bo kocham ciebie, a nie osobę którą udajesz.-mówił zupełnie szczerze.
-Ja też kocham ciebie za ciebie a nie za Harrego Stylesa z  One Direction. Gdybyś nie był sławny, czułabym do ciebie to samo co  teraz.-pocałowałam go delikatnie.
Harry spojrzał mi głęboko w oczy.
#################################
I jak się podoba? Może jutro, dodam 13, ale raczej zajmę się drugim blogiem. ^^
Love,
Mara.